czwartek, 9 maja 2013

I wanna watch you bleed- rozdział 24

Przepraszam że tak długo czekaliście :*
Rozdział jest przesłodzony ale taki właśnie ma być. Mam nadzieję że nie macie mi tego za złe.
W następnym rozdziale skupię się bardziej na Gunsach. 
Miłego czytania no i proszę o komentarze :)
Rozdział dla Rainy :*

***

Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to jej niespokojna twarz. Na policzkach nadal miała zaschnięte łzy. Zaraz potem jak zasnąłem obudził mnie jej płacz. Nie mogła się uspokoić przez pół nocy. Było mi jej tak cholernie żal, bo nie mogłem jej w żaden sposób pomóc. Tuliłem ją, całowałem ale to i tak nic nie pomagało.
Zasnęła po czwartej nad ranem, a ja zaraz po niej.Odsunąłem ją delikatnie od siebie, tak by jej nie obudzić.
Jęknęła i przewróciła się na drugi bok, nakładając kołdrę na twarz. Wyszedłem z sypialni, zamykając za sobą drzwi. Zszedłem po schodach na dół i udałem się do kuchni. Na stole leżały jeszcze talerze z wczorajszego rana, więc podniosłem je i włożyłem do zlewu. Cały czas myślałem o tym, co mi mówiła tej nocy. O tym że mam jej nie zostawiać, że mam przy niej być.Moje rozmyślenia przerwał telefon. Podszedłem do niego szybko i przyłożyłem słuchawkę do ucha.
- Tak?- spytałem i otworzyłem lodówkę, wyciągając jakieś jedzenie.
- Sory, James...że dzwonie tak wcześnie, ale jest gnój.- zaczął Lars. Wziąłem głęboki oddech i wyprostowałem się.
- Jaki znowu gnój?- powiedziałem.- Mam już dość.
- Musimy w końcu zacząć nagrywać...- powiedział i czekał na moją reakcję.
- Lars...-westchnąłem.- Ja nie mogę jej teraz zostawić...
W oddali słyszałem ściszone rozmowy i dźwięki gitar.Zamilkł na chwile po czym wyraźnie ściszył głos.
- Słuchaj, ja rozumiem...wszystko rozumiem...- zaczął mówić.- Wiem , że ci na niej zależy ale nam, jako zespół zależy na muzyce, czyli na nagraniu tej jebanej płyty.
- Dobrze, ale...-zacząłem mówić, ale mi przerwał.
- Sory , że to powiem stary, ale w pewnym sensie olałeś nas ciepłym moczem.Przecież wiedziałeś, że od wczoraj wchodzimy do studia.
- Co ty pieprzysz?- podniosłem głos i zmarszczyłem brwi.
- Przepraszam, takie moje zdanie.- dokończył. - Przyjedź z nią do studia...albo coś.
- Dobra, na ciebie kurwa zawsze można liczyć.- warknąłem.- Będę za półgodziny.
Rozłączyłem się i cisnąłem słuchawką o blat kuchenny. On nic nie rozumie. Nigdy chyba nie zrozumie.
- Jay?- usłyszałem za sobą jej ledwo słyszalny szept.Odwróciłem się gwałtownie. W framudze drzwi stała Liz, obejmując gołe ramiona rękami. Nadal miała na sobie tylko moją koszulkę. Długie, brązowe włosy opadały jej na piersi, dodając jej jeszcze większego uroku.
- Nie spisz?- podszedłem do niej szybko i przyciągnąłem ją do siebie.
- Co się stało?- spytała, odsuwając się ode mnie.
- C-co?- nie zrozumiałem o co jej chodzi.
Popatrzyła na słuchawkę.
- Lars dzwonił.- powiedziałem.- Muszę jechać do studia, Liz.
Zamilkła na chwilę, ale zaraz potem uśmiechnęła się.
- No to jedź, ja sobie poradzę.
Przyjrzałem się jej twarzy. Udawała, że wszystko jest dobrze.
- Pojedź ze mną...-przytuliłem ją i szepnąłem jej do ucha.
- Nie...ja tu na ciebie poczekam...- odpowiedziała, wtulając głowę w moją pierś.
Nic już nie powiedziałem, bo zaczęła całować wgłębienie w mojej żuchwie. Przymknąłem oczy i przejechałem dłonią po jej plecach, wyczuwając jej kręgosłup.
- Idź się połóż, zaraz przyniosę ci śniadanie...-szepnąłem.
O dziwo, nie protestowała. Odwróciła się na pięcie i po chwili zniknęła w drzwiach.
Przygotowałem jej jakieś kanapki i poszedłem na górę. Leżała w łóżku i patrzyła w sufit, ale gdy tylko wszedłem popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się. Postawiłem talerz na stoliku nocnym i usiadłem na łóżku. Pogłaskałem ją po policzku, uśmiechając się.
- Idę się wykąpać i będę jechać.- powiedziałem ciszej.
Pokiwała głową i przymknęła oczy. Wstałem i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i przebrałem się w czyste ciuchy. Gdy wszedłem do sypialni, Liz już spała więc nie chciałem jej budzić by zjadła to śniadanie.
Wyszedłem z domu i wsiadłem do auta. Jechałem w kierunku One On One Studios.

***

Znowu obudziłam się z tym samym bólem w sercu. Czułam, że jestem rozdarta. Na tysiąc kawałków. Pomimo tego, że James był przy mnie całą tą noc, wciąż czułam beznadziejną pustkę. Zgwałcił mnie. Zrobił to, o co nigdy bym go nie podejrzewała.Był moim najlepszym przyjacielem, moim chłopkiem, miłością...wszystkim. To wszystko rozpłynęło w tak nie wyobrażalnie szybkim tempie...brakuje mi go i to muszę przyznać. Tyle, że on nie znaczy już dla mnie tyle ile James. Gdyby nie on...Boże...co by się ze mną stało?Podciągnęłam się do góry i oparłam się plecami o ramę łóżka. Pogoda zupełnie się zmieniła. Lał deszcz, a niebo było całkowicie szare. Idealna pogoda na depresję. Chwyciłam pilota, który leżał obok talerza ze śniadaniem i włączyłam telewizor który wisiał na ścianie. Włączyło się MTV, więc zaczęłam oglądać, jedząc kanapki. Dziwnie się czułam, siedząc w łóżku...które tak teoretycznie wcale nie jest moje. Moje rozmyślenia przerwał głośny grzmot na dworze. Nigdy nie bałam się burzy, ale w tak dużym domu...było trochę inaczej. Wyszłam z łóżka i podeszłam do okna. Była naprawdę okropna nawałnica. Palmy kiwały się w każdą stronę, niebezpiecznie jakby miały zaraz odlecieć.Otworzyłam szklane drzwi i wyszłam na balkon. Ciepłe, deszczowe powietrze obiło mi się twarz. Wciągnęłam je nosem i oparłam się o szybę. Po chwili byłam już cała mokra, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Myślałam o tym, co robi James.
Jak idzie mu nagrywanie...ale w końcu stwierdziłam, że wrócę do domu bo bez sensu tak stać i moknąć. Jeszcze mnie piorun pierdolnie i będzie jeszcze cudowniej.Poszłam do łazienki, by się przebrać i wysuszyć.Mogłam teraz bardziej rozejrzeć się po pomieszczeniach. Wnętrza były naprawdę cudowne, utrzymane w stonowanych kolorach, bez przepychu. Po chwili zeszłam na dół, zapaliłam wszystkie światła bo przez burzę zrobiło się ciemno. Rozpaliłam w kominku i usiadłam na kanapie, zachwycona klimatem jaki stworzyłam.Chciałam, żeby James miał wreszcie to czego pragnął. Kochającą go kobietę, która będzie na niego czekać w domu. Naprawdę teraz tego pragnęłam. W końcu się ustatkować.Uśmiechnęłam się sama do siebie i przymknęłam oczy, wsłuchując się w dudnienie deszczu za oknem i strzelanie ognia w kominku. Zaczęłam rozmyślać o tym, co zrobić by zapomnieć o tym wszystkim.Postanowiłam, że po prostu przestanę o tym myśleć. Wytnę z pamięci, te wszystkie złe wspomnienia. Zaczęłam nowe życie. Naprawdę jestem szczęśliwa. W końcu znudziłam się i wstałam, podchodząc do komody. Stały na nich ramki ze zdjęciami, a na nich różne osoby. Jego rodzice, siostra, jakieś dzieci...a na jednym mała dziewczynka, zupełnie do niego podobna. Zmarszczyłam brwi i chwyciłam ramkę, przybliżając ją do siebie. Na dole był napis " Cali " Może to jego siostrzenica? Nie chciałam zawracać sobie tym głowy, bo James nie mówił mi nic o swojej rodzinie.
Poszłam do kuchni i postanowiłam zrobić jakiś obiad.Otworzyłam lodówkę, ale znalazłam w niej tylko jakieś niekonkretne rzeczy.Postanowiłam, że wyjdę z domu na zakupy.


***


- Kirky, idź po piwo, James musi się napić.- jęknął Jason, siadając koło mnie na kanapie.
- Nie, przecież jestem autem...-odpowiedziałem szybko.- A po z tym zaraz muszę jechać, Liz na mnie czeka.
Wszyscy popatrzyli na siebie z uśmiechem i pokiwali głowami.
- Myślicie, że to dobry pomysł bym zabrał ją do Włoch?- spytałem nagle po długim milczeniu.Jason parsknął śmiechem i oparł głowę o oparcie kanapy.
- Do tego Ternate?- spytał i wziął łyka piwa.Pokiwałem głową.
- No bo, ona musi odpocząć...-wytłumaczyłem i popatrzyłem przez okno.
- Jedź, pewnie że jedź...- odezwał się Kirk.- Ale kiedy? Wziąłem oddech i uśmiechnąłem się do nich szeroko.
- Jutro...- powiedziałem cicho. Wszyscy popatrzyli się na mnie jak na debila.
Zapadła cisza, przerywana dźwiękami z pokoju technicznego.
- Jedź,ale wróć za tydzień...- ku mojemu zdziwieniu zabrał głos Lars. Popatrzyłem mu w oczy, z nadzieją że nie żartuje.
- Serio?
- Jedź...-odpowiedział i przełknął ślinę.- Ja też się zakochałem.
Zamilkliśmy, odwracając głowy w jego stronę.
- Co zrobiłeś?- spytał Jason.
- Z-zakochałem się.- odpowiedział.- Ma na imię Jess.
- Ja pierdole...-skomentował to Kirk, śmiejąc się sam do siebie. Wyszczerzyłem się i popatrzyłem na niego.
- No i zajebiście!- ucieszyłem się.
- Jakbyś jutro nie wyjeżdżał, to było by lepiej...bo robię imprezę...wszystkich was zapraszam...- powiedział.
Zamilknąłem na chwilę.
- Porozmawiam z Liz, okej?- odpowiedziałem, cały czas się uśmiechając.
Pokiwał głową i wypił prawie całe piwo na raz. Posiedziałem jeszcze z pół godziny i w końcu wyszedłem ze studia, wsiadając do auta. Podjechałem jeszcze na stacje, by zatankować i pojechałem do domu. Na dworze było już ciemno. W oknach paliły się światła,ale rolety były zasłonięte.Podszedłem pod drzwi i przekręciłem klucz w zamku i wszedłem do ciepłego pomieszczenia. O nozdrza obił się zapach prawdziwego obiadu i drewna. Rozejrzałem się po salonie i zamknąłem za sobą drzwi. Z kuchni dochodziły mnie pierwsze dźwięki Still in love with you, Thin Lizzy. Stanąłem w wejściu i uśmiechnąłem się na sam widok. Przy kuchence, tyłem do mnie stała Liz, mieszając coś na patelni. Śpiewała pod nosem, seksownie kręcąc biodrami.
- Chciałbym codziennie mieć taki widok...- odezwałem się. Podskoczyła gwałtownie i odwróciła się, głośno oddychając.Zaśmiałem się pod nosem i podszedłem do niej, przyciągając ją do siebie.
- J-jezu jak mnie wystraszyłeś...-jęknęła, stłumionym głosem. Przytuliła się do mnie i po chwili podniosła głowę, układając usta w dzióbek. Schyliłem się i pocałowałem ją kilka razy, za każdym razem odrywając się z charakterystycznym mlaskiem.
- Dobra...idź umyć ręce...zaraz będzie kolacja...- odepchnęła mnie od siebie i odwróciła się plecami. Nie mogłem przestać na nią patrzeć, więc znowu ją przytuliłem, obejmując ją rękami od tyłu.
- James...w nocy mnie przytulisz...naprawdę muszę mieć tu miejsce...- jęknęła.
- No przecież masz miejsce...-szepnąłem z przekorą. Westchnęła i wyrwała się z mojego uścisku, odgarniając włosy na plecy.
- Wyciągnij talerze, Jay...- powiedziała i wyciągnęła sztućce z szuflady. Posłuchałem ją i już po chwili siedzeliśmy przy stole, w jadalni.
- Pierwszy raz od chyba...czterech lat, w tym kominku jest ogień...- powiedziałem,patrząc w stronę przyjemnych płomieni.Uśmiechnęła się i popatrzyła w tą sam stronę.
- Pomyślałam, że będzie przytulniej...
- No i dobrze...- oparłem się plecami o oparcie krzesła i mrugnąłem do niej. Rozmawialiśmy jeszcze długo, prawie do nocy. Potem przenieśliśmy się na kanapę i obejrzeliśmy jakiś film.
- Weź już to wino...-jęknęła, grzebiąc w swoich włosach, dłonią.- Jestem pijana...
Zaśmiałem się i ściągnąłem jej nogi z moich kolan i wstałem odnosząc butelkę do kuchni.Gdy wróciłem, światła były zgaszone i siedzieliśmy tylko przy ciepłych, płomieniach w kominku.Usiadłem na kanapie i czekałem, aż Liz znowu wtuli się w moją klatkę piersiową. Gdy to w końcu zrobiła, pocałowałem ją w głowę i uśmiechnąłem się.
- Dziękuję, że jakoś ożywiłaś ten dom...wreszcie mam ochotę tu wracać...-szepnąłem i zobaczyłem, że się uśmiecha.
- James...-zaczęła.- Bo...mówiłeś...że gdzieś pojedziemy...
Parsknąłem śmiechem i pocałowałem ją w skroń.
- Cierpliwości...cierpliwości..-szepnąłem. Siedzeliśmy jeszcze trochę i potem poszliśmy spać.

9 komentarzy:

  1. Aaaa jakie to słodkie! :D I takie cudowne <3
    James to normalnie idealny facet! Która by takiego nie chciała ^^
    Chce ją zabrać do Włoch... Ahh jak wspaniale *.*
    I dobrze, może w końcu zapomni o Gunsach, a w szczególności o Duffie... Ale jestem ciekawa co tam się u nich dzieje, po tym jak Slash powiedział, że Duff nie jest już ich basistą. Więc czekam na jakiś fragment z HellHouse'u :)
    AAAAAAAAA! Lars się zakochał! <3 Jaram się :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAA SŁODKIE :)))
    KURDE ILE JA NA TO CZEKAŁAM <3
    James jest cudowny , jeju to takie urocze oni są tacy słodcy :3
    Kurde dobrze że w następnych więcej Gunsów bo chce ZOBACZYĆ JAK DUFF DOSTAJE TAKI OPIEPRZ TAKĄ NAUCZKĘ , ŻE SIĘ ZMIENIA!
    No to czekam na następny już :)
    CUDO CUDO CUDO ! :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam gorąco na następny, już czwarty rozdział mojej historii. Myślę, że się nie zawiedziesz! :)

    http://marynowana-lasica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAAAAM, KOCHAAAAM, KOCHAAAAM CAŁYM MOIM MAŁYM SERDUSZKIEM!! Warto było poczekać, bardzo fajny rozdział i jak pomyślę, ze w następnym bedą gunsi to aż nie mam ochoty tego czytać. Najchętniej zostałabym w tej sielance do końca życia <3

    OdpowiedzUsuń
  5. JEJKU JAKIE TO SŁODKIE *.* NIESAMOWICIE
    borze przy początku tak się szczerzyłam :D James taki kochany no niemożliwe :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Miłość to musi być całkiem niegłupie uczucie :D. Ehh, co Ci powiem, to Ci powiem, ale Ci powiem... Słodkie, czy nie słodkie, każdy, nawet najtwardszy twardziel czasem potrzebuje trochę słodyczy :D. Chciałabym kiedyś znaleźć kogoś, kto będzie dla mnie jak James dla Liz. Czytając kilka poprzednich rozdziałów i ten, wciąż huczy mi w głowie jedno i to samo zdanie. "Trust i seek and i find in you, everyday for us something new".
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  7. aaa zajebioza ;* jej James jest taki kochany :) ciągle ubolewam nad tym gwałtem ;__; Jak Duff mógł jej to zrobić ? A i w ogóle to kocham to opowiadanko <3

    OdpowiedzUsuń
  8. OOooo jakie to wszystko urocze :D Liz ma szczęście w nieszczęściu że znalazła takiego Jamesa :) zawsze ją przytuli, zrozumie i traktuje ją jak księżniczkę...też bym tak chciała :)

    No to dostał burę od Larsa...nie dobrze :D ale jak to koledzy, zrozumieją wszystko i nawet mu pomogą ;) hehe Larsik nam się zakochał :D uroczo :P

    Sielanka że ho ho :D ale dobrze, coś jej się należy od życia. Są słodcy razem i pasują do siebie. Czekam na więcej Gunsów ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku.. nie wiem od czego zacząć. Nigdy nie zgłębiałam się w Metalicy (cholera, nie wiem czy napisałam poprawnie..), a dzięki twojemu blogowi zaczęłam inaczej na nich patrzeć. I jejku.. Liz to taka szczęściara *__* No i ja cały czas siedzę i myślę, jak Duff mógł być takim skurwysynem. Przecież ja to bym takiego powiesiła za jaja na żyrandolu..

    I dziękuję za komentarz, bo.. aż chyba wstyd się przyznać, bo czytam twojego bloga od praktycznie początku. Jejku no.. No sama nie wiem co w tej sytuacji napisać..
    Czekam no kolejny rozdział. Jak zawsze zresztą ;D

    OdpowiedzUsuń