niedziela, 14 kwietnia 2013

I wanna watch you bleed- rozdział 23

Ze specjalną dedykacją dla Rain. Dziękuję ci kochana za wszystko... ty wiesz o co chodzi

Oprócz tego bardzo was przepraszam za błędy no i proszę o komentarze.





Leżeliśmy wtuleni w swoje rozgrzane ciała, rozkoszując się sobą nawzajem. Było mi tak cholernie dobrze. Czuję, że jestem szczęśliwy. Nareszcie.
- James...-usłyszałem jej szept. Oderwałem usta od jej skroni i popatrzyłem na jej twarz.
- Hmm?
- Co teraz z n-nami będzie?- szepnęła i mocniej wtuliła się w moją klatkę piersiową.
- A ty co byś chciała?- jedyne co przyszło mi namyśl, by nie powiedzieć jej co najchętniej bym zrobił.
Przełknęła ślinę i przymknęła oczy.
- Nie chcę tylko seksu....chcę ciebie...całego...na c-codzień...- gdy to powiedziała, poczułem przyjemne uczucie ciepła. Mimowolnie uśmiechnąłem się i moja dłoń, głaszcząca jej włosy powędrowała niżej, na ramię w stronę jej zakrytych cienkim materiałem piersi.
- Jest jakieś ale, prawda?- spytałem.
- A-ale...boję się, że...z resztą wiesz, czego się boję...- szepnęła i podłożyła dłoń pod podbródek, by oprzeć się o moje ramię. Podniosła się, tak, że nasze twarze były bardzo blisko siebie.
Zapatrzyłem się w jej oczy i pogłaskałem kciukiem jej bliznę.
- Jesteś taka p-piękna...- szepnąłem, na co ona się zaśmiała.- Nie śmiej się, naprawdę...
Przechyliła głowę delikatnie w bok i jeszcze szerzej się uśmiechnęła.
- Zmieniasz temat!- zamruczała i zalotnie przesunęła się, siadając na moim brzuchu okrakiem.Chwyciłem ją po obu stronach bioder i podniosłem głowę, by ją pocałować, ale zatrzymała mnie odpychając mnie dłońmi.
- James...jak naprawdę nie żartuję...-znowu powiedziała i uśmiechnęła się, jeżdżając dłońmi wzdłuż mojej klatki piersiowej.
- Ale ja też nie żartuję...- zamruczałem i przejechałem dłońmi po jej placach. Wyczułem, że przeszedł ją dreszcz, więc nie przestawałem. Głaskałem ją od karku , wzdłuż kręgosłupu i zjeżdżając w okolice nerek.
Miała przymknięte oczy, wiedziałem że jest jej dobrze.
- Liz...- szepnąłem a ona uchyliła jedno oko.- Ja też tak lubię...
Parsknęła śmiechem i zeszła ze mnie, pokazując mi ręką, że mam się odwrócić. Posłusznie to zrobiłem i położyłem się na brzuchu, podpierając się o ramiona. Usiadła mi na lędźwiach i po chwili poczułem jej palce, na moich łopatkach.
- Co chcesz na śniadanie?- spytałem szeptem, rozkoszując się tym jak bardzo jest w tym czuła.
- Coś dobrego...- odpowiedziała. - To ja pójdę zrobić, co?
Zerwała się z miejsca, powodując że kołdra którą była owinięta spadła z jej ciała.
- Nie, na pewno nie...razem jak już...- powiedziałem, patrząc jak podnosi z ziemi moją koszulkę i ubiera ją na nagi tułów. Usiadła na rogu łóżka i spięła włosy w koka.
- No, dalej...chodź...nie wiem gdzie jest kuchnia...- podeszła do mnie i pocałowała mnie w ramię. Westchnąłem i usiadłem na łóżko, zakładając gacie.
Wstałem i pociągnąłem ją za rękę. Wyszliśmy z sypialni, schodząc ze schodów. Pokazywałem jej poszczególne pomieszczenia, kończąc na kuchni.
- Ale piękna...-zachwyciła się i usiadła na kuchennym blacie.
- Kuchnia, jak kuchnia...- uśmiechnąłem się i uchyliłem okno. - Dobra, za dużo tu nie ma...ale...może tosty?
Pokiwała głową i zeszła z blatu.
- To ja to zrobie, a ty zrób herbatę...-powiedziała i zaczęła wyciągać wszystkie składniki. Nie wiem jakim cudem, wiedziała gdzie co jest ale to chyba nie ma znaczenia. Podczas gdy ja wyciągałem kubki, ona smażyła je na patelni. Cały czas rozmawialiśmy. O byle czym. Jest mi z nią tak cholernie dobrze. Bije od niej ciepło i serdeczność, to czego potrzebowałem przez te wszystkie lata.
W końcu usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
- Jay...muszę dziś, jechać do... do... gunsów...po ciuchy...- przełknęła ostatni kęs tosta i popatrzyła na mnie nie pewnie. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
- C-co?
- Nic, po prostu tylko moja mama mnie tak nazywała...- podparłem się ręką.
- Jay?- uśmiechnęła się.
- N-no...
- Ale ja mogę tak do ciebie mówić, czy nie?- spytała nie pewnie.
- Oczywiście, że możesz...- wziąłem łyk herbaty.- A..no i zawiozę cię tam...do tego domu...
Podniosła wzrok i zderzyła się z moim spojrzeniem.
- Naprawdę?- uśmiechnęła się.
- Tak, nie chcę żebyś pojechała tam sama...- wziąłem kolejnego łyka i pokiwałem palcem, na znak że ma do mnie przyjść. Wstała i usiadła na moich kolanach, obejmując moją szyję rekami.
- Ale nie wejdę tam z tobą, kochanie...nie chcę mieszać...może musisz coś sobie z nimi wyjaśnić...to twoi przyjaciele...- powiedziałem i przytknąłem usta do jej szyi.
- Wiem...-westchnęła i oparła głowę o moje ramię.
- No, to co ? Jedziemy?- spytałem nie pewnie.
Oderwała się i popatrzyła mi w oczy.
- Najpierw...-zamruczała.- Musimy się wykąpać...
Wyszczerzyłem się do niej i pociągnąłem ją w stronę łazienki.

***


James zatrzymał samochód i popatrzył na mnie niepewnie.
- Dasz radę?- spytał.
Przełknęłam ślinę i oderwałam wzrok od paznokci, przenosząc go na niego. Nie chciałam patrzeć w stronę domu.
- Tak, raczej tak...-odpowiedziałam niepewnie.
Uśmiechnął się i nachylił się w moją stronę. Z całej siły wpił się w moje usta i zaczął namiętnie całować. Gdy zabrakło nam tchu, oderwał się i szepnął mi na ucho, wkładając za nie niesforny kosmyk.
- Będę czekał...
Odwzajemniłam uśmiech niepewnie i nie czekając na jego dalsza reakcję, otworzyłam drzwi i po chwili je zamknęłam. Wzięłam niepewny oddech i poszłam w stronę drzwi. Weszłam po małych schodkach i jeszcze raz odwróciłam się. James nie spuszczał ze mnie wzroku. Bałam się.
Nadusiłam dzwonek i objęłam ramiona rekami, pocierając je delikatnie.
- Liz?- w drzwiach stanął Slash. Jego wzrok automatycznie padł na moją bliznę.
- P-przyjechałam po rzeczy...- odezwałam się.
Przyglądał się mojej twarzy, nerwowo skubiąc usta.
- Eee...no to wejdź...- odsunął się. Przeszłam koło niego i weszłam do znanego mi pomieszczenia.Było tu bardzo gorąco, bo klimatyzacja nadal nie była naprawiona.
Stanęłam w holu i zaczekałam na niego.
- Chcesz czegoś? Kawy, herbaty...wódki?
- Nie...- szepnęłam.
Westchnął i chwycił mnie za rękę, prowadząc do salonu. Posadził mnie na kanapie i sam usiadł na przeciwko mnie.Przesunął paczkę papierosów pod mój nos.
- Dz-dzięki, już nie palę...- powiedziałam. Uniósł brwi i włożył papierosa do ust, lecz po chwili znowu go wyciągnął i rzucił go na stół.
- Naprawdę chcesz się wyprowadzić?- jęknął.
Otworzyłam szerzej oczy i popatrzyłam w jego stronę.
- Naprawdę...-powiedziałam pewniej.- A gdzie reszta?
- Reszta? Nie mam pojęcia...nie spędzają tu dużo czasu...- zmrużył oczy i opadł na kanapę.
- Dlaczego?
- Ich się spytaj...- uciął temat i podrapał się po policzku.- Jak się czujesz?
Miał dziwny wyraz twarzy. Wręcz przestraszony.
- Już lepiej, dzięki.- zmusiłam się do uśmiechu.
- Wygląda lepiej niż myślałem...- powiedział i wskazał palcem na swój policzek.
- A jak myślałeś?- spytałam, głośnym tonem.
Zamilkł i zacisnął usta.
- Mogę już iść się spakować?- spytałam, chcąc uniknąć dalszej rozmowy. Sprawiała mi ból.
- On, jest na górze...- powiedział i przyjrzał się mojej reakcji. Starałam się stłumić w sobie uczucie strachu.
Nic nie powiedziałam tylko wstałam i wyszłam z salonu. Weszłam po schodach i przystanęłam obok drzwi do pokoju, który dzieliłam z Duffem. Nadusiłam na klamkę i weszłam do pomieszczenia. Nigdzie go nie było, ale drzwi od łazienki były zamknięte. Wręcz podbiegłam do szafy i chwyciłam pierwszą lepszą torbę i zaczęłam wrzucać do niej rzeczy. Odwagi dodawało mi to, że za oknem stał samochód a w nim James.
Gdy została mi ostatnia półka, usłyszałam w łazience jakiś trzask. Gwałtownie odwróciłam się i popatrzyłam w stronę drzwi. Byłabym teraz bez szans. Ale czy znowu będzie chciał mi coś zrobić?
Otworzyły się i wyszedł z nich Duff. Nie zauważył mnie. Był naćpany. Stanął na środku pokoju i powoli podnosił głowę. W jednej chwili zderzył się z moim spojrzeniem. Upuścił pasek, który trzymał w ręku.
Zapadła cisza, nie przerywana żadnym dźwiękiem. Martwa cisza. Ledwo co stał, ale cały czas lustrował mnie wzrokiem. Nie mogłam się ruszyć, sparaliżowana jego spojrzeniem. W duchu modliłam się, by nic mi nie zrobił. By chociaż ten raz nie zrobił mi krzywdy. Nagle się ruszył. Podszedł do łóżka i usiadł na jego rogu, nie patrząc w moją stronę. Długo jeszcze stałam w bezruchu, ale w końcu odwróciłam się i nachyliłam by spakować się do końca. Ze strachu , bolał mnie brzuch i nie mogłam się skupić. Z całej siły żałowałam, że nie ma tu Jamesa.
- Jesteś teraz trochę...- usłyszałam jego głos, który odbił się w mojej głowie niemiłosiernie głośno. - Trochę jak dziwka, nie sądzisz?
Zamarłam i podniosłam się, patrząc w jego stronę. Palił papierosa, jego ręce trzęsły się nie miłosiernie.
Zaśmiał się i wypuścił powietrze z ust. Obserwowałam jego ruchy. Boże, jest tak naćpany.
- Możliwe...- szepnęłam.
- Nawet gorzej...te wszystkie z którymi spałem, były trochę lepsze...- mówił, nie zdając sobie sprawy jak jego słowa wbijają się w moje serce.
- Masz rację...- znowu szepnęłam i przełknęłam ślinę.
- Ale wiesz co ? Ja sobie dam radę sam...przecież jestem dorosły, prawda? - uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy. Wstał, szurając nogami.
- I mówię ci, mała, słodka Liz...że jeszcze będziesz żałować...może i za kilka chwil...jestem naćpany...więc nie ma reguł...- podszedł do mnie i mocno chwycił mnie za podbródek, przyciągając do siebie. Jęknęłam , ale zasłonił mi usta ręką.
- Może, wreszcie się dowiesz...co ze mną zrobiłaś...- mówił i oderwał rękę, z całej siły wpijając się w moje usta. Włożył w nie język, prawie wywołując mój odruch wymiotny.
Popchnął mnie na ścianę, tak że uderzyłam się o nią głową. Zrobiło mi sie ciemno przed oczami. Cały czas całował, nie pozwalając mi oddychać. Podciągnął moją nogę i jedną rękę włożył pod bluzkę. Odpiął stanik i zdarł moją bluzkę. Płakałam, tak by chociaż nie móc widzieć jego twarzy. Nie był sobą. To nie był Duff.
Ugniatał moje piersi, powodując mój ból. Wiedziałam, że gdybym krzyknęła uderzył by mnie. A to spowodowało by w nim jeszcze większą agresje. Jego ręka powędrowała niżej, na pośladki. Jedną dłonią uderzyłam go w policzek, na co za chwilę się zatrzymał. Z całej siły zamachnął się i oddał mi w policzek gdzie znajdowała się blizna. Rozciął ją. Poczułam na szyi krew. Chyba nawet tego nie zauważył.
Rozpiął swoje spodnie, spuszczając je do kolan. Upuścił moje spodenki i popchnął mnie na podłogę.
- Duff...proszę..nie...proszę...- szeptałam, ale mnie nie słuchał. Pociagnął w górę, za kark.
- Nachyl się...- warkął.
- D-duff...- mówiłam przez łzy.
Poczułam najokropniejszy ból, jaki kiedykolwiek kobieta może poczuć.
- Teraz już wiesz...- jęknął mi do ucha.
Wtedy usłyszałam kroki. Jebane kroki. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Slash.
- C-co...co ty kurwa robisz?- krzyknął i podbiegł do Duffa, odciągając go ode mnie. Przeturlałam się na drugi koniec pokoju, zakładając spodenki. Na moich dłoniach była krew, od rozciętego policzka. Łkałam tak mocno, że prawie nie mogłam wziąć oddechu.
Nie patrzyłam na nich, ale zapadła cisza. Moje spazmatyczne oddechy były co raz cichsze i w końcu przestałam płakać.
- Jezu...Liz...-usłyszałam szept Slasha. Podszedł do mnie i spojrzał przerażony na moją twarz.
- J-james...james....- udało mi się wyszeptać.
- Jest na dole?- spytał.
- T-tak...weź mnie do niego...- chwycił mnie za ramiona i pomógł wstać. Objał mnie rękami, w jedną biorąc torbę. Narzucił na mnie jakiś materiał, bym mogła zakryć piersi. Zeszliśmy na dół. Znwu zaczełam płakać, bo czułam pulsujący ból na policzku.
- Już dobrze...już wszystko dobrze...-szeptał. Otworzył frontowe drzwi i oślepiło mnie światło. Oparłam głowę o ramie Slasha i usłyszałam jak James wybiega z auta.
- Kurwa...co się...J-jezu...Liz...-chwycił mnie w talii.- Kochanie...
Rzuciłam się w jego stronę. Był przerażony.
Załkałam w jego ramionach. Objął mnie mocno i pociągnął w stronę auta. Otworzył drzwi i poczekał aż do niego wejdę. Zaczęli rozmawiać, ale zamknęłam oczy i zupełnie się wyłączyłam.

***

- Co się kurwa stało?- jęknąłem.
- Z-zgwałcił ją...chyba w dodatku..od...od..tyłu...- powiedział ledwo słyszalnie. Złapałem się za głowę i odwróciłem się od niego, patrząc na nią przez szybę.
- Jezu...
Zapadła cisza.
- Zamknąłem go w kiblu...był zupełnie naćpany...- odezwał się.
- O-ona tego nie przeżyje, Slash...znowu ją skrzywdził...- mówiłem, chodząc w kółko.- Co ja mam kurwa zrobić?
- Weź ją do domu...bądź z nią...po prostu...zawsze potrzebowała kogoś kto po prostu przy niej będzie...jeśli cokolwiek się stanie...zadzwoń do mnie...może będę mógł pomóc..a ja idę po Rose'a...Duff od dzisiaj nie jest już basistą w Guns N' Roses...- powiedział i odwrócił się na pięcie. Pospiesznie wsiadłem do auta. Ściągnąłem z siebie kurtkę i założyłem ją na jej ramiona. Spała. Odpaliłem samochód i ruszyłem w stronę domu. Nie chciałem jej budzić, więc gdy już dojechaliśmy wyniosłem ją z auta. Moją pierwszą myślą było by było jej ciepło. Zaniosłem ją więc do łazienki, gdzie kilka godzin temu wzięliśmy wspólną kąpiel. Ściągnąłem z niej ubranie, najdelikatniej jak tylko potrafiłem i włożyłem ją do wanny z ciepłą wodą. Jej głowa opadła na róg wanny, a włosy zasłaniany mi jej twarz. Obmywałem jej ciało wodą, cały czas myśląc o tym jak mogłem ją tam zostawić. To moja wina. Gdybym wtedy z nią poszedł, nic takiego by się nie stało. Nagle z całej siły pociąnęła nosem. Odgarnąłem jej mokre włosy z twarzy i zobaczyłem że płacze. Od dawna, bo jej oczy były całe czerwone.
- Maleńka...- szepnąłem, ale nie zareagowała. Cały czas płakała. Zakręciłem kran i zacząłem przemywać jej twarz. Z rany cały czas leciała krew. W końcu wyciągnąłem ją z wanny i postawiłem na ziemi, narzucając na nią ręcznik. Cała się trzęsła. Było mi jej znowu, tak cholernie żal. Wytarłem jej mokre ciało i ubrałem ją w moją koszulkę. Objąłem ją rekami i wyszliśmy z łazienki na przedpokój. Otworzyłem drzwi od sypialni, ale zachodzące słońce padało akurat na łóżko. Położyłem ją więc do łóżka, nakrywając kołdrą. Zasłoniłem okna, całkowicie tak, że w pokoju było ciemno.Już nie płakała. Wsunąłem się pod kołdrę i nie wiedziałem za bardzo co mam robić. Ale nagle poczułem, że przybliża się do mnie i przytula się do mnie całym ciałem. Leżeliśmy wtuleni w siebie. Opierała czoło o moją klatkę piersiową, a całe jej ciało drgało. Z całej siły obejmowałem ją rękami.
- Twarz mnie boli...-usłyszałem jej szept.
Podniosłem głowę i popatrzyłem na nią.
- Blizna...Liz...poczekaj, zaraz przyjdę...- zerwałem się z miejsca i pobiegłem na dół. Wziąłem szafki apteczkę i wróciłem na górę. Usiadłem na rogu łóżka, obracając ją do siebie.
Nawilżyłem gazę, wodą utlenioną i zacząłem delikatnie przemywać bliznę. Syknęła i przymknęła oczy.
- Chcesz gdzieś wyjechać, Liz?- spytałem po długim milczeniu.
- T-tak...- odpowiedziała. Zakleiłem jej ranę jakimś plastrem z gazą i odłożyłem wszystko na stolik nocny. Wróciłem na swoje miejsce, ale ona nie zmieniła pozycji. Przyciągnąłem ją więc do siebie od tyłu i mocno objąłem.
- No to jutro wyjedziemy...daleko stąd, dobrze?- szepnąłem jej na ucho.
- Dobrze...- odpowiedziała cicho. Westchnąłem i nie wiedziałem co powiedzieć.
- Przepraszam...to moja wina...- powiedziałem, ale już nie odpowiedziała tylko wtuliła się we mnie mocniej.
Spojrzałem jeszcze na zegar. Siedemnasta. Po chwili zasnąłem. 

20 komentarzy:

  1. jestem wkurzona na Duffa, no kurwa jak można być takim chujem? no kurwa jak można?! wykastrowałabym go łyżeczką czy tam chuj wie czym.
    James jest niesamowity. taki dobry, opiekuńczy i troskliwy. ideał.
    ale kurde nie no nie nie nie hejty na Duffa
    hejt, hejt, hejt
    Żyrafka

    OdpowiedzUsuń
  2. A ostatnio było mi żal McKagana ...
    Tera to taki skurwiel po całości ..
    Jezu nie wiem co powiedzieć ani co napisać więc napisze tylko tyle
    piszesz cudownie ! znowu płaczę ..
    ważne że ma Jamesa !
    Oby sie Duff zmienił no bo Guns N Roses bez Duffa ? :c
    Mimo wszystko piszesz cudownie !
    Oczekuje nastepnego !! :3
    +powiem ci tak od tematu ze zazdroszcze tej twojej kochanej Rain bo sama bym chciala kiedys dostać w dedykacji takie cudo !
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebiste *.* jak zawsze zresztą ;) Duff oj Duff co się z tobą dzieje ? -,-

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten poranek był wymarzony :D też bym tak chciała się budzić, a jej to się należy. Zresztą jemu też :)
    No i wizyta u Gunsów...jak trzeba to trzeba. Po Slashu widać, że zespół już ledwo istnieje, są zupełnie inni niż kiedyś, a na pewno Slash. Szkoda mi go...wiedziałam, że Duff będzie na górze. Znowu się naćpał...co się z nim dzieje? Ostatnio nawet zrobiło mi się go żal, ale po tym co dzisiaj znowu zrobił to mam ochotę go wykastrować!!!! No kurwa, jak można? On z nią kiedyś był, kochał ją, a teraz próbował ją zgwałcić...to że był naćpany go nie tłumaczy. Stoczył się i to na samo dno, dobrze że Slash wszedł na górę i zrobił z nim porządek. Myślałam, że James jak się dowie co się stało, to tam wbiegnie i go zmasakruje, ale tak się nie stało. I czy ja dobrze przeczytałam, że Duff już nie jest basistą Guns n Roses? W sumie, po takim zachowaniu się nie dziwię tej decyzji. Dobrze, że Liz ma Jamesa, który się nią zaopiekuje. Chłopak wpadł na genialny pomysł z tym wyjazdem, to dobrze im zrobi i będą daleko od tego zboczeńca. No to się wkurzyłam na Duffa :D myślałam, że drugi raz się do tego nie posunie, ale się przeliczyłam...
    A Ty tak mnie nie chwal, bo sama piszesz lepiej ode mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Duff nie bedzie w guns?! Ale i tak jest skurwielem jebanym! Jak on mogl?! Co za kutas -.-' ja pierdole dobrze ze James jest przy niej gbyby nie to to ona chyba by sie zabila! Najlepszy Slash w tym wszystkim! ~mmckagan

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no po prostu brak słów na Duffa! Jebany skurwielowaty chuj! Jak on mógł?! I co by się stało, gdyby nie wszedł Slash?! I bardzo dobrze, że nie jest już basistą Gunsów! Należało mu się!
    Na szczęście Liz ma Jamesa, który jest dla niej oparciem i zrobi dla niej wszystko. Tylko na jego miejscu wtargnęłabym do tego pokoju i chyba zajebała McKagana!
    A rozdział jest totalnie genialny! Aż nie wiem jak mam to wyrazić! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na kolejny rozdział mojego bloga :) http://marynowana-lasica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na 13 rozdział mojego opowiadania :D
    http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nowy u ciebie bo umieram już . ;___;

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na kolejny rozdział Just ride. ;)
    http://breath-of-memories.blogspot.com/

    CZY JA SIĘ DOCZEKAM NOWEGO?! NA OBU BLOGACH!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Lizzy poznała Baza XD taka nieścisłość z mojej strony, już poprawiam xD
    i czekam, czekam!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy rozdział! http://marynowana-lasica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. http://crazy-rock-life.blogspot.com/
    u mnie pierwszy dodatek zaprasza :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na kolejny rozdział xD http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/05/rozdzia-104.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na nowy rozdział: ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy pojawi się nowy rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  17. Ej, no! My tu prawie miesiąc czekamy! Chcesz, żebyśmy uschnęli czy coś? Czekamy, czekamy... Ja czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć :D Serdecznie zapraszam na 14 roział na moim blogu.
    http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam na kolejny rozdział u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kawał dobrej roboty! Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam. :)

    OdpowiedzUsuń