poniedziałek, 8 kwietnia 2013

I wanna watch you bleed- rozdział 22

Rozdział dedykuję mojej Rain którą bardzo kocham.
Dziękuję ci za wszystko skarbie!! :*


Przekręciłam klucz w zamku i odwróciłam się w jego stronę. On także stał w miejscu i patrzył na mnie, wesołym wzrokiem.
Podeszłam do niego i w jednej chwili przywarłam do niego. Objął mnie mocno ramionami i wtulił twarz w moje włosy.
- N-nareszcie jesteś...-szepnęłam i poczułam, że szeroko się uśmiechnął. Wtuliłam się w jego ciepłą klatkę piersiową i przymknęłam oczy.
- Widziałaś mnie przecież wczoraj...- zaśmiał się cicho i delikatnie pocałował mnie w skroń.
- Wiem, ale to i tak za długo...- oderwałam się od niego , a on podał mi kwiaty.
Chwyciłam je i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafy wazon i nalałam do niego wody. James poszedł za mną i oparł się o framugę drzwi.
- Pięknie wyglądasz...-usłyszałam jego głos. Odwróciła głowę i specjalnie pokazałam mu bliznę, kreśląc po niej palcem.
- Czyżby?- uśmiechnęłam się i położyłam wazon na parapecie.
Pokręcił głową i z uśmiechem na twarzy podszedł w moją stronę.
Pokazałam mu palcem, że ma usiąść przy stole i tak też zrobił. Wyciągnęłam z lodówki schłodzone wino. Pojebało mnie do reszty. Usiadłam z uśmiechem naprzeciwko niego i zaczęłam męczyć się z otwarciem butelki. Przyglądał mi się z boku z uśmiechem.
- Daj to...- westchnął i wyciągnął rękę. Z ulgą podałam mu ją, a on w jednej chwili ją wykorkował.
Podstawiłam mu kieliszki i nalał do nich wina.
- No to jak było z tą trasą, mów...- zaczęliśmy rozmawiać a nerwy powoli uchodziły ze mnie z każdym jego czułym spojrzeniem.
- No było tak jak ci powiedziałem, Liz...- szybko powiedział. - Odwołaliśmy trasę..
Uśmiechnęłam się i wzięłam łyka trunku. Na dworze już się ściemniało, więc na ścianach padały cienie zachodzącego słońca. Patrzyłam na niego, gdy opowiadał i co raz bardziej zdawałam sobie sprawę z tego że znowu stało się to co kiedyś. To czego niedawno tak żałowałam. Zakochałam się. Na zabój. Zupełnie inaczej niż poprzednio.
- Słuchasz mnie?- spytał nagle i spojrzał na mnie niepewnie.
Ocknęłam się i zamarłam. Boże, zakochałam się. Kurwa.
- Co się stało?- pytał i podniósł brwi.
Zamrugałam parokrotnie i wstałam z miejsca. Podeszłam do zlewu i stanęłam do do niego przodem, opierając się o jego róg. Nie widziałam Jamesa, bo był z tyłu ale czułam na sobie jego spojrzenie.
Mocno zacisnęłam powieki. Tak bardzo nie chciałam przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. Przecież obiecałam sobie, że już nigdy więcej sobie tego nie zrobię. Już więcej się nie zakocham. Nagle poczułam jego ciepłe dłonie, na biodrach. Otworzyłam gwałtownie oczy. Obrócił mnie do siebie. Przez okno wpadały promienie zachodzącego słońca. Padały wprost na jego twarz. Spojrzałam na niego, przez łzy. Zmarszczył brwi i przyciągnął mnie do siebie. Stykaliśmy się swoimi ciałami. Jego ręce powędrowały na moje ramiona, a potem na szyję. Objął moją twarz rekami i opuszkiem kciuka przejechał bo bliźnie kilka razy. Przymknęłam powieki i pociągnęłam nosem.
- Nie bój się tego, skarbie...- szepnął , a ja poczułam igiełki jego zimnego oddechu na ustach. - Musisz mi zaufać...spróbuj...
Po chwili złożył czuły pocałunek na moich wargach. Był tak delikatny i oddany w tym co robił. Gdy się oderwał jedną ręką pogładził mi włosy i odgarnął je na plecy.
- Otwórz oczy...- usłyszałam szept.
Posłuchałam go i pierwsze co zobaczyłam to jego zielone tęczówki.
- Wiem, że się boisz...ja też się bałem...ale...jakoś...- zaczął mówić, cały czas głaszcząc opuszkami palców, moje policzki.
- Nie przeżyję drugi raz tego samego i właśnie tego się boję...że mnie zranisz...tak samo jak on...- wreszcie powiedziałam. Jeszcze bardziej zmarszczył brwi i spojrzał na mnie tym spojrzeniem. Wyrażało wszystko. Troskę, smutek, bezpieczeństwo, oddanie...miłość.
- Nigdy w życiu nie zrobię ci tego samego...musisz mi zaufać...postaraj się, maleńka...- szepnął i pocałował mnie w bliznę, najdelikatniej jak tylko umiał. Nie oderwał ust od razu. Składał na niej ciepłe pocałunki. Czułam w głębi serca, że mogę mu zaufać. Że mogę na niego liczyć.
Oparłam się jednym ruchem o jego ramię. Mój nos był kilka centymetrów od jego szyi, więc czułam ten niesamowity zapach.
- Nie zostawiaj mnie tu samej...- udało mi się szepnąć i po chwili poczułam na swoich policzkach gorące łzy.
Mocno przytulił mnie do siebie i zaczął szeptać mi coś do ucha. Jedyne co słyszałam to słowo, które co chwilę wypowiadał. Słowo, które tak bardzo tkwiło w mojej pamięci.
- K-kocham...rozumiesz..? Kocham cię..- jemu tez łamał się głos.
Tak bardzo chciałam je usłyszeć z ust Duffa.A słyszę je z jego ust. Z ust Jamesa. Mężczyzny w którym się zakochałam.
- J-ja..t-też...- powiedziałam te słowa i kompletnie się rozkleiłam. Oddychałam spazmatycznie i czułam jak jego ręce, unoszą się na moich plecach. Przyciskał mnie do siebie mocno i całował w skroń. Czułam się niewiarogodnie bezpiecznie. Tak jakby świat się zatrzymał i był na nim teraz tylko ja i on.
- N-nic ci się nie stanie...już wszystko będzie dobrze...moja maleńka..- szepnął.
Uspokajałam się z każdym jego czułym szeptem. Wiedziałam, że jestem teraz bezpieczna.
- Pojedziemy teraz do mnie, skarbie.. od dzisiaj to też twój dom...- powiedział i odsunął się ode mnie. Poniósł moją głowę do góry i popatrzył w moje oczy. Opuszkami palców starł łzy z policzków i pocałował mnie w bliznę.
Nic nie odpowiedziałam tylko, pokiwałam głową i odeszłam od niego przeczesując sobie włosy. Wyłączyłam wszystkie światła i zamknęłam okno w salonie. Pobiegłam na korytarz. Stał w drzwiach i uśmiechał się do mnie, wyciągając w moją stronę rękę. Chwyciłam ją i splotłam nasze dłonie w uścisku. Podałam mu klucze i zamknął za mną drzwi. Zbiegliśmy po schodach, cały czas się obejmując.Na dworze było dość chłodno, więc jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. Wsiedliśmy do jego Maserati Quattroporte i ruszyliśmy z pod budynku. Przez cały czas nie puścił mojej dłoni. Splecione, leżały na moim kolanie. Cały czas patrzyłam na niego z boku. Jadę do niego. Do jego domu. Powiedział, że to też mój dom. Boże.
Jechaliśmy co raz wyżej, w wzgórza. Minęliśmy wszystkie te bogate dzielnice i teraz została ta najbogatsza. Laurel Canyon. Patrzyłam na te wszystkie domy, nie mogąc uwierzyć w to jak bogatym można być. Nigdy mnie to nie kręciło, a wręcz odrzucało ale jednak gdy w końcu James zatrzymał samochód, zdałam sobie sprawę że można być bogatym ale równie dobrze zachować w tym wszystkim...umiar. Otworzyłam drzwi i otworzyłam usta, wlepiając oczy w budynek.





Poczułam, że objął mnie od tyłu opierając podbródek o moje ramię.
- Tam...- wskazał palcem w stronę, znajdującego się po prawej stronie okna, na piętrze.- Moja sypialnia...
Uśmiechnęłam się i jeszcze raz okrążyłam dom , spojrzeniem.
- Jak tu pięknie...- powiedziałam. Pociągnął mnie w stronę furtki i poszliśmy do drzwi. Szybko je otworzył i moim oczom ukazał się duży hol. Jest tu bardzo przytulnie. Ściany mają ciepłe kolory, a palące się na nich lampy oświetlając całe pomieszczenie, przygaszonym światłem. Pomógł mi ściągnąć sweter i odwiesił go na wieszak. Ściągnął buty i pociągnął mnie do salonu.Usiadłam na dużej kanapie i rozejrzałam się. Było tu skromniej, niż mogłoby się wydawać. Domowo, tak jak kiedyś w moim rodzinnym domu...kiedy jeszcze żyli rodzice.
- Jest ci zimno?-spytał, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Chciałabym zobaczyć taras...ten obok twojej sypialni...- powiedziałam cicho, a on odwzajemnił uśmiech. Pociągnął mnie i poszliśmy na górę, schodami. Były tu z siedem drzwi, każda do innego pomieszczenia a teoretycznie zamiast ścian wielkie okna. Otworzył drzwi od swojej sypialni i przepuścił mnie. Starałam się nie patrzeć na ogromne łóżko, stojące w rogu pokoju. Przeszłam przez pomieszczenie i moją uwagę skupiło okno a raczej to co za nim. Otworzyłam szklane drzwi i wyszłam na taras. Ciepłe, letnie, wieczorne powietrze musnęło moje policzki, rozwiewając mi delikatnie włosy.Podeszłam do balustrady i spojrzała w dal. Było stąd widać całą panoramę Los Angeles. Widok aż zapierał dech w piersiach. Nagle poczułam na swoich ramionach coś ciepłego. Odwróciłam się i zobaczyła, stojącego za mną Jamesa który narzucił na mnie swój duży, ciepły sweter.Uśmiechnęła się a on, spojrzał na mnie pytająco i rozszerzył ramiona. Wiedziałam o co chodzi. Szybko do niego podeszłam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, odwracając głowę w bok. Przytulał mnie do siebie mocno, delikatnie nami kołysząc.
- Wiem, że to dla ciebie strasznie szybko...dla mnie też...ale...- zaczął mówić, ale mu przerwałam.
- Shhh...-szepnęłam i przymknęłam oczy. Słowa nie były nam potrzebne. Liczyło się tylko to, że jesteśmy tu teraz. Razem. Odwróciłam głowę, cały czas opierając ją i delikatnie przyłożyłam usta do jego szyi. Drgnął, ale nic nie powiedział. Moja, dłoń dotychczas spoczywająca na jego ramieniu przesunęła się na kark. Opuszkami palców, kreśliłam różne kształty na jego skórze. Powoli obracał głowę w moją stronę.
Moje usta, przybliżyły się do wgłębienia koło szczęki. Przyłożyłam je do nich i delikatnie pocałowałam.Jego ręka, powoli zjeżdżała co raz niżej. Z ramion na łopatki, talię i biodra. Nasze twarze zderzyły się ze sobą. Czułam igiełki naszych ciepłych oddechów na policzkach. Przybliżyłam twarz i delikatnie dotknęłam wargami jego usta. Jego ręce błądziły co raz niżej, wywołując mój dreszcz. Oderwałam się na tyle daleko, że mogłam spojrzeć w jego oczy. Zupełnie rozpalone. Nagle , gwałtownie przywarł do mnie, całując łapczywie.Rozchylił moje wargi i splótł nasze języki, powodując że poczułam ukłucie podniecenia. Oddychaliśmy szybko. Zupełnie napaleni.
- Liz..ja..nie chce robić niczego wbrew twojej woli..-szepnął i oderwał się ode mnie.
- P-przepraszam...- dotknęłam opuszkami palców moich ust.
Widzę po nim, jak trudno było mu się opanować. Jaki wysiłek musiał w to włożyć, by przerwać to co zaczęliśmy. Był tak samo podniecony jak ja.
Oparłam głowę o jego ramię i uspokajałam oddech.
- C-chcę...chcę..po prostu...z-zabierz mnie do łóżka...- szepnęłam mu do ucha. W jednej chwili wziął mnie na ręce i wniósł do sypialni. Położył na łóżku i stanął na de mną i ściągnął swoją koszulkę.Usiadł na rogu i odgarnął mi włosy z twarzy.
-P-postaram się...- szepnął i czekał na moją reakcję. Pociągnęłam go na środek łóżka i usiadłam na nim okrakiem, powodując że cicho jęknął. Włożył ręce pod sweter i gładził moje plecy przez materiał sukienki.
Czule penetrowaliśmy swoje podniebienia, w pełni się sobie oddając. Poczułam, że ściąga mi z ramion sweter, więc wygięłam ręce do tyłu by mu to ułatwić. Po chwili materiał, wylądował na podłodze. Znowu wrócił do moich ust. Czułam, że jestem w ramionach odpowiedniego mężczyzny. Że to właśnie on, nie kto inny. Gładziła rękami jego nagie plecy zjeżdżając co raz bardziej w dół.
Nasze ciała wręcz, przylegały do siebie tak, że czułam jak jego serce mocno bije.
- Sukienka...- udało mi się powiedzieć. Odwróciła się i on szybko odpiął i zamek powodując że ta opadła na moje biodra.Została w takiej pozycji i poczułam, że całuję nie po szyi. Odgarnęłam włosy na lewą stronę i przymknęłam oczy, oddając się przyjemności. Wtedy poczułam także jego dłoń, która wędrowała co raz niżej w stronę mojego podbrzusza. Chwycił materiał sukienki i chciał go ze mnie ściągnąć.
- Poczekaj..-jęknęłam i szybko wstałam. Zastygł w tej samej pozycji i patrzył na moje ruchy. Zsunełam ubranie, pozostając w samej bieliźnie. Zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się. W jednej chwili wskoczyłam na łóżko i popchnęłam go, znajdując się na nim. Całowaliśmy się mocno i łapczywie, próbując złapać oddech.Ciche jęki pieściły nasze uszy, przez co jeszcze bardziej się nakręcaliśmy. Nie przerywając pocałunku chwyciłam za klamrę od jego paska i mocno za nią pociągnęłam. Jęknął głośno i pomógł mi ściągnąć swoje spodnie. Teraz gdy on też został tylko w bokserkach, stał się bardziej stanowczy. Mocno mnie do siebie przyciągnął i obrócił, znajdując się na de mną. Całował moją szyję, dekolt i w końcu zatrzymując się na piersiach. Popatrzył na mnie pytająco a ja tylko cicho jęknęłam. Zrozumiał o co mi chodził o i w jednej chwili uścisnął moją pierś, powodując że moje podniecenie dosięgnęło zenitu. Podniosłam się na łokciu i już chciałam go rozpiąć, gdy mnie zatrzymał. Jego delikatne ręce wsunęły się pod moje ciało i zaczęły gładzić moje plecy. W końcu sam, rozpiął mi zapięcie a stanik opadł na bok. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich zachwyt. Przycisnął mnie do pościeli i zaczął całować mój biust, wywołując moje co raz głośniejsze jęki. Opierał ręce nad moją głową, prawie nie pozwalając mi się ruszyć. Byłam mu całkowicie oddana, a on o tym wiedział.Oderwał się od piersi i zjechał niżej, całując mój brzuch. Jego dłonie natomiast cały czas gładziły je delikatnie. Zatrzymał się na podbrzuszu i poczułam, że pocałował mnie tam delikatnie wyciągając język. Wrócił jednak do ust i znowu wpił się w nie. Oderwałam się od niego i położyła ręce na jego ramionach. Zmieniła pozycje. Znowu był pode mną. Opierał głowę o ramę łóżka i wpatrywał się we mnie i w moje ciało. Włosy opadły mi tak, że zasłaniały piersi. Nachyliłam się nad nim i mocno pocałowałam jego usta. Odgarnął moje włosy i cały czas patrząc w moje oczy sięgnął obiema dłońmi do moich majtek.
Odchyliłam głowę do tyłu i pokiwałam głową. Uniosłam się na kolanach, tak by je zdiął.
Kiedy byłam już bez nich, zdjęłam także jego bieliznę i zostaliśmy kompletnie nadzy.
Zatrzymaliśmy się na chwilę i popatrzyliśmy sobie w oczy. W jednej chwili po prostu wybuchnęliśmy śmiechem. Zarzuciłam włosy na jeden bok i nie zdążyłam nic zrobić, bo James wszedł we mnie szybkim ruchem, by zaraz potem zwolnić. Krzyknęłam głośno i odchyliłam się do tyłu. Poruszał się we mnie szybko, po czym znowu zwalniał by wywoływać moje kolejne krzyki. Miałam wrażenie ze wręcz zna moje ciało i wie gdzie mam najbardziej czule punkty. Jego ręce, znajdujące się na biodrach mocno zaciskały się powodując jeszcze większe napięcie. Patrzył na mnie z dołu i co chwile odgarniał moje włosy, spadające mi na twarz i zasłaniające oczy. Odchyliłam głowę do tylu i pozwoliłam by włosy spadły mi z ramion na plecy. Były długie, wiec co chwile haczyły jego dłonie, na biodrach. Jęczałam co raz głośniej i oparła rękę o ramę łóżka, by moc zbliżyć się do jego twarzy. Nie zaprzestając poprzednich ruchów, splótł nasze języki w namiętnym pocałunku. Włosy po raz kolejny opadły w dół, tworząc" ścianę" oddzielająca nasze twarzy od reszty "rzeczywistosci". Zabrakło mi tchu a James to poczuł, wiec oderwał się ode mnie i szarpnął swoim ciałem, na co ja zareagowałam głosnym, ciepłym krzykiem. Zmienił pozycje. Objął mnie ramionami i usiadł na łóżku, opierając się plecami o ramę. Usiadłam wiec na nim okrakiem, przez co było mi wygodniej. Poruszałam się w dol i w gore, nie mogąc przestać jęczeć. Jego ramiona, przyciskały mnie do siebie mocno, a jego ręce cały czas odgarniały moje włosy. On także głosno oddychał.
- W-wszystko..d-dobrze?- wycharczał i spojrzał na mnie tym swoim czułym wzrokiem. Nic nie odpowiedziałam, tylko przygryzłam wargę, odchylając się do tylu. Chyba mnie nie zrozumiał, bo nagle zwolnił. - N-nie przestawaj..-jęknęłam i oparłam się czołem o jego prawy obojczyk.Ruszył się gwałtownie i wręcz popchnął mnie na plecy. Teraz on był na mnie. Cały czas poruszał się we mnie, a każdy silniejszy ruch sprawiał ze przymykałam oczy z przyjemnosci. Zaczął całować moja twarz zaczynając od czoła, potem pocałował bliznę. Czułam nie wyobrażalne szczęscie. Jestem teraz po prostu szczęsliwa. Robi to sto razy lepiej niż duff. Nie jest w tym agresywny. Jest delikatny i czuły. Robi wszystko tak, jak własnie bym chciała. Jest po prostu niesamowity. Jego cieple wargi musnęły teraz moje usta i zaczął składać na nich delikatne pocałunki. W końcu powoli czułam ze dochodzę i napewno tego nie przedłużę. On tez to poczuł, wiec ruszył się gwałtownie. Nie trwało to długo i w końcu poczułam w sobie ciepły płyn. Opadł na mnie, szybko dyszeć. Zamknęłam oczy i próbowałam zacząć normalnie oddychać. - Nic cie nie boli, wszystko w porządku? - spytał szybko, odgarniając mi włosy z twarzy. Usmiechnęłam się błogo i popatrzyłam w jego rozpalone oczy. - Nikt nigdy nie pytał mi się o to...- musnęłam jego usta i złączyłam nas w pocałunku. Wyszedł ze mnie i usiadł w pozycji siedzącej, ciągnąc mnie do góry. Nasze języki plątały się o siebie, co raz bardziej nakręcając nas na siebie. Przywarłam do jego gorącego ciała i oderwałam się od ust. Czułam na policzku jego bijące serce. Serce, które od teraz bilo także dla mnie.
-Kocham...kocham cie..Liz...- usłyszałam jego szept. Podniosłam głowę i uśmiechnęła się do niego, wyciągając się by, pocałować go w usta.
- Ja też cię kocham James...i dz-dziękuję, za to..że..uratowałeś mi życie..- szepnęłam i opadłam na poduszkę.
Podał mi rękę, a ja chwyciłam ją i pogłaskałam.

                                              




Pierwszy raz, od dawna jestem szczęsliwa.

9 komentarzy:

  1. Japierdziele *___*
    Mówiłam ci już że cię kocham ? <3
    Jak nie to ci mówię!
    To jest przecudowne !!!
    Jedna z najlepszych rzeczy jakie napisałaś emocje odczucia no i ich współżycie :)
    Cuudoo !! <3
    +wiesz co znowu dziwie sie sobie ale na samą myśl o duffie mam łzy w oczach i mu współczuje ale nie rozumiem dlaczego...:/
    Przepraszam ze nie napisze nic sensownego no ale historia polski wzywa :c
    Genialne cudo.
    Kocham cie i twoje opowiadanie <3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że kocham twoje opowiadanie? To juz wiesz :D Mimo, że zrobiłaś z mojego cudownego Duffa największego chama to uwielbiam to jak piszesz :) James jest taki kochany i wiedziałam, że tak się ta kolacja skończy...tylko nie sądziłam, że u niego, przepraszam u nich w domu. Nie dziwię się, że się boi znowu zaryzykować, ale James jest inny i nigdy jej niczego takiego nie zrobi :) normalnie odjęło mi mowę :D
    Scena w łóżku....cudowna :D taka romantyczna i namiętna zarazem. Są cudowną parą, chociaż trochę szybko się to potoczyło. No ale nikt nie zatrzyma uczuć :P Mam nadzieję, że teraz będzie szczęśliwa w ramionach Jamesa, bo na to zasługują oboje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boziu ... *_____* to jest cudowne. Powinna z Jamesem być szczęśliwa, ale myśl o płaczącym Duffym nie daje mi spokoju. Mam nadzieję, ze w przyszlych rozdzialach bedzie wiecej o gunsach ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. ZALICZONE!! i nie chodzi mi o to, że James zaliczył Lizzy, tylko o to, że przeczytałam. skomentuje jak znajdę moment.

    OdpowiedzUsuń
  5. MÓWIŁAM JUŻ, ŻE KOCHAM TO OPOWIADANIE! JEŚLI NIE TO MÓWIĘ TO TERAZ: KOOOOCHAAAM TO OPOWIADANIE! Kocham tak bardzo, jak James kocha Lizzy <3
    Tak się meeeega cieszę, że w końcu są razem, że są razem szczęśliwi, że są dla siebie czymś najlepszym, co mogło im się przytrafić... Obydwoje kiedyś skrzywdzeni przez płeć przeciwną, znaleźli szczęście i spełnienie w sobie <3 To cudowne i piękne :3
    Duff niech teraz żałuje! I mam nadzieję, że nie ma już odwrotu i Lizzy do niego nie wróci!
    Rozczuliło mnie, jak James zabrał Liz do swojego domu i powiedział, że od teraz jest też jej *_*
    No, a ten seks był takim ukoronowaniem ich miłości... Był piękny <3 James taki czuły i troskliwy... Rozpływam się <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć Miałam informować o nowych rozdziałach, więc informuje. Nowy u mnie
    http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Tam dam dam
    cudowny rozdział.
    SEKSY!
    są seksy jest zabawa.
    ale nie no, było cudnie, romantycznie i wgl.
    nie umiem komentować, ale doceniam.
    i dlatego zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award
    Tu ------> http://nothing-to-kill-or-die-for.blogspot.com/
    masz coś tam nieumiejętnie wytłumaczone

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde, niby fajnie, że jest z Jamesem, ale jestem pojebana i po tym rozdziale szkoda mi też Duffa. No bo mu teraz przykro jest i chyba dalej ją kocha. Ale z drugiej strony, skoro ją kocha, to mógł jej kurwa nie zdradzać, nie mówić jej takich przykrych rzeczy, nie doprowadzać do płaczu, nie próbować zgwałcić i nie usiłować zabić struną (wiem, że nie chciał jej zabić, ale musiałam to napisać..xD) i w ogóle wszystko! Bo to tak bez sensu. Potem, jak zobaczył, ż Elizy jest z Jamesem, to rozumiem, że jego męska duma zadziała, no ale heloł! Mógł sobie znaleźć kogoś innego, ale strzelić focha, czy coś, a nie kurwa gwałcić! A poza tym obracał panienki na boku (hahahhahah, rozpierdala mnie to określenia..xD) jeszcze jak BYŁ z Lizzy. I nie chciał się do tego przyznać. No ale spoko, bo teraz niby żałuje.. Ale czasu nie cofnie, nie? Za to James jest przekichany..:3 I jestem pod wrażeniem tak długiego opisu seksu..xD Ale serio, prawie wszyscy opisują to jak najkrócej się da, bo ciężko o tym w sumie pisać, żeby nie wyszło śmiesznie. A tobie się udało i to jeszcze w chuj długo..:D I tak, jestę nimfomanę. I erotomanę. I wgl..xD I hał słit, że Jamesowi blizna nie przeszkadza. I że ją kocha.. I że ona kocha jego.. I że ją zabrał do siebie.. I wszystko, no! Nie mam słów..;)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam…;*
    (nie wiem, czy widziałaś, ale jakby co, to u mnie na blogu krótka notka z przeprosinami, usprawiedliwieniem, blablabla, dlaczego mnie nie było..;) )

    OdpowiedzUsuń