sobota, 23 lutego 2013

I wanna watch you bleed- rozdział 14

Lizzy:

Obudziłam się z bólem głowy na podłodze. Na dworze słyszałam stukot ciężkich butów. Podniosłam się z  ziemi przytrzymując się fotela. Spojrzałam na wielki zegar. 7 30. A o 8 rano mieliśmy być w pełni gotowi na wyjazd!
-Hej Chłopaki, Michelle wstawać kurwa.- powiedziałam dosyć cicho. Obeszłam wszystkich i każdego po kolei szturchnęłam nogą.
Wzięłam ekspresowy prysznic i szybko umyłam włosy. Założyłam czarne rurki, białą koszulkę z Black Sabbath. W ręczniku na głowie wyszłam z łazienki. Założyłam czerwone conversy i zeszłam na dół. Wszyscy siedzą na podłodze i trzymają się za głowy. Podałam im po zimnym piwie i wróciłam do łazienki. Rozczesałam włosy i wysuszyłam tylko grzywkę żeby mi się ułożył przedziałek. Nałożyłam na rzęsy trochę tuszu i opuściłam łazienkę.
Każdy po kolei wziął krótki prysznic a w tym czasie z technicznymi pozanosiliśmy wszystkie bagaże. W sumie i tak jesteśmy spóźnieni ale i tak nie ma jeszcze busa z załogą Metallici.
Same mokre kudłacze, jak to komicznie wygląda. Zwłaszcza Slash z tym swoim buszem.
Każdy się cieszy i jest podekscytowany trasą ale między wszystkimi panuje napięta atmosfera. Po pięciu minutach zatrąbił taki sam czarny wielki autokar jak u technicznych. Na mordkach Gusów pojawiły się wielkie wyszczerze. Techniczni i organizatorzy narzucili tak szybkie tępo że na końcu pogubiłam się do którego mam wsiąść autokaru. Skierowałam się tam gdzie było głośniej. No i trafiłam. Jak zobaczyłam wnętrze to myślałam że się przewrócę. Jakie luksusy tu są to nawet nie potrafię tego opisać. W sumie to wszyscy byli tak pochłonięci rozmową że nie zwrócili na mnie uwagi. Usiadłam na pierwszej materiałowej czarnej kanapie i rozejrzałam się wgłąb busa. Nagle ktoś mocno pociągnął mnie w górę i stanęłam przed wszystkimi facetami którzy wlepiali we mnie swoje czarujące oczka. Tą osobą był oczywiście McKagan.
-A to jest moja Lizzy- powiedział dumny Duff. Zaraz kurwa... teraz to jestem jego tak? Taki chuj. Wyszarpnęłam swoją rękę i obdarzyłam wszystkich uśmiechem omijając tego pajaca.
-Będziesz jedyną kobietą tutaj? -zapytał lekko zdziwiony Kirk.
-Emm nie no powinna być jeszcze Michelle- powiedziałam i popatrzyłam na Rose'a. Ten tylko pokręcił przecząco głową i spuścił wzrok.
-Ano to wygląda na to że będę sama- powiedziałam nieco speszona tym faktem. Ciekawe co się stało że nie ma Michelle.

***
Pierwszy koncert ma być w Cleveland. Trochę boję się tego co mnie spotka na tej trasie. 
Przez dwa dni ciągłej jazdy rozmawiałam ze wszystkimi albo po prostu spałam. 

Do Cleveland zajechaliśmy późnym wieczorem. Mieliśmy małe problemy z hotelem. Okazało się że Geffen wynajęło za mało pokoi, ale w krótkim czasie się z tym uporaliśmy. Chłopacy się podzielili kto jest z kim w pokoju a ja miałam sama z McKaganem pokój z małą łazienką. Będziemy tu tylko dwa dni więc nie ma sensu rozpakowywać toreb. Wyjęłam pierwsze lepsze ciuchy z brzegu torby i zajęłam łazienkę. Zamknęłam się od środka i weszłam pod prysznic oblewając się zimną wodą. Ze świeżym umysłem wytarłam się puszystym białym ręcznikiem.  Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Duffa siedzącego na łóżku. Głowę miał schowaną między kolanami. Ten widok mnie nieco rozczulił. Tak na prawdę z jednej strony nadal go kocham a z drugie nienawidzę za te wszystkie zdrady. No bo na jednej się nie skończyło. Usiadłam koło niego a wtedy podniósł wzrok. Przepite i przećpane oczy wlepiały się w moją twarz. 
-Lizzy co się z nami stało? -zapytał i odwrócił wzrok na ścianę naprzeciwko nas. 
-Nie wiem ty mi powiedz- odpowiedział i wzruszyłam ramionami. 
-Chyba się trochę pogubiłem- powiedział ze skruchą w głosie. 
-Trochę? Duff wszystko się zjebało nie widzisz tego? Zastanawiam się dlaczego..- próbuje go podpuścić do tego żeby się przyznał ale ni chuja. Od rzuca tylko "przepraszam" i wychodzi z pokoju. No bo mnie szlag trafi. Co za dupek z niego. Położyłam się na wygodnym łóżku i wgapiałam się w sufit myśląc o tym wszystkim. Po tym wszystkim ja go jeszcze kocham...to jest niedorzeczne kurwa. Jestem na serio jakaś pojebana. Ubrałam czarne vansy i wyszłam na korytarz skąd dochodzą ciche rozmowy. 
Zastałam tam Slasha i Duffa. Przekluczyłam pokój i podeszłam do panów. Włączyłam się do rozmowy ze Slashem a Duff coraz bardziej się do mnie przysuwał. Zaczął składać na mojej szyi drobne pocałunki. Objął mnie od tyłu w pasie. Poczułam że serce zaczyna mi szybciej bić. Po chwili ocknęłam się i zepchnęłam jego ręce kontynuując rozmowę ze Slashem.
-No co jest kurwa już cię nawet nie mogę dotykać? - oburzył się Duff. Chyba wypity wcześniej alkohol podniósł mu adrenalinę. 
-McKagan uspokój się- upomniał go Slash
-Nie wtrącaj się! Co się z Tob dzieję Liz? Może zaczęłaś się kurwić na bokach że mnie unikasz?- powiedział wymachując rękami przed moją twarzą. Popatrzyłam na niego. 
-Ja? Kurwa popatrz lepiej na siebie chuju niewyżyty. -uderzyłam go z otwartej dłoni. 
-Wiesz co? Odezwij się do mnie jak ci przejdą te humorki. Ja stąd idę.- powiedział i odwrócił się na pięcie idąc w stronę windy. 
-Miłego pierdolenia się dupku. - powiedziałam kiedy zniknął za drzwiami metalowej skrzyni. Slash popatrzył na mnie wzrokiem przepełnionym współczucia. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Rosnąca we mnie złość przerodziła się w cichy szloch. Gorące spływające po moich policzkach łzy doprowadzały mnie swoją temperaturą do szału. Slash szybko jest starł kciukiem.
-Lizzy dlaczego ty z nim jeszcze jesteś?- obawiałam się tego pytania.
- Nie wiem Saul. Może za bardzo się przyzwyczaiłam do bycia z nim? To takie chujowe przywiązanie. - powiedziałam ze stoickim spokojem, zastanawiając się nad sensem mojej odpowiedzi. 
-Co ty pierdolisz? Jakie przyzwyczajenie, jaka więź? Weź ty się zastanów Lizzy bo jak na razie to niszczysz samą siebie. -powiedział i odszedł zostawiając mnie samą na korytarzu. 
-Za godzinę idziemy do klubu- rzucił i zniknął za drzwiami swojego pokoju. Oparłam się o ścianę i osunęłam się na podłogę. Podkurczyłam nogi pod brodę. 
Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Nad sensem mojego życia. Saul ma rację ja się tylko niszczę. Ale co moge poradzić na to że facet którego kocham mnie zdradza? Nic kurwa i tu jest problem. Bo ja nie umiem mu powiedzieć wprost że tak na prawdę od dłuższego czasu jest między nami koniec. Nie wiem jak długo tak siedziałam ale w końcu wszyscy zaczęli wychodzić ze swoich pokoi. 
-Mała co ty tak tu sama siedzisz? -odezwał się do mnie Lars. -Chodź idziemy do jakiegoś klubu. -podał mi rękę którą chwyciłam i po chwili postawił mnie na równe nogi. Cudem zapakowaliśmy się do klaustrofobicznej windy i zjechaliśmy na sam dół. Pani z recepcji pokierowała nas do najbliższego miejscowego klubu tuż za rogiem hotelu. 

Usiedliśmy przy złączonych stołach i po chwili przyszła kelnerka. Zamówiliśmy kilkanaście butelek przeróżnych trunków. Zaczęliśmy po prostu chlać jak to mamy w zwyczaju. Izzy podsunął mi woreczek z białym proszkiem. Z wielką chęcią go przyjęłam. Wysypałam trochę zawartości na blat, ładnie uformowałam i wciągnęłam dwie kreski narkotyku. Odchyliłam głowę do tyłu przymykając powieki. Poczułam satysfakcję i zadowolenie. Chwyciłam butelkę Jim'a Bim'a i wychyliłam połykając znaczną zawartość płynu. Okropne pieczenie w gardle po chwili przerodziło się w przyjemne smyranie podniebienia. Alkohol coraz łatwiej mi wchodził a rozmowa coraz bardziej się kleiła. Nawet nie zauważyłam kiedy cześć towarzystwa się ulotniła.  Nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Wstałam z miejsca i nie wiedząc co robię wyszłam ze śmierdzącego baru. 
Obudziłam się w swoim pokoju. Nie pamiętam jak tu trafiła ale chyba o własnych nogach. Wstałam z łóżka. i poszłam do łazienki. Zauważyłam że pod drzwiami od pokoju śpi Duff. Zwinęłam z fotela koc i okryłam nim basistę. W łazience spędziłam dwadzieścia minut dokładnie się myjąc. 

O 17 poszliśmy wszyscy na próbę. najpierw rozgrzali się Gunsi a później Metallica. Kiedy James zdzierał struny głosowe ja pomogłam Gunsom pomóc w przygotowaniach. W końcu jestem ich charakteryzatorką. Pomogłam im się ubrać. Izzy koniecznie chciał żebym mu wyprostowała włosy. Na początku się nie zgodziłam  i powiedziała mu że nie ma sobie niszczyć włosów. Ale on się tak uparł że w końcu sam sobie zaczął je prostować. Slash błąkał się po pomieszczeniu z gitarą a Stevenowi właśnie skończyłam tapirować włosy. 

Kiedy zobaczyłam jak Stradlin męczy się z tymi włosami, postanowiłam mu z nimi pomóc. Dokładnie wyprostowałam każdy kosmyk czarnych włosów. 
-Dzięki Liz- powiedział przeglądając się w lustrze
-Od tego mnie macie- cmoknęłam go w policzek. 
-Zostało 10 minut do wejścia!- krzyknął jeden z organizatorów. 

Cały występ oglądałam zza kulis. Tłum szalał, pod sceną cały czas rosło niezłe pogo. Było tak głośno że nie słyszałam własnych myśli. To wszystko jest niesamowite. Guns N' Roses zagrali wszystkie kawałki z AFD. Ludzie śpiewali razem z Axlem. Widać że są tym nieźle podjarani. Później nadszedł czas na panów z Metallici. Axl ze Stevenem nieśli w rękach damską bieliznę, zapewne mieściły się na niej numery telefonów. Duff nerwowo próbował wcisnąć kawałek materiału do spodni. No niestety zauważyłam to. Oni poszli do garderoby a ja zostałam na swoim miejscu i przyglądałam się. 

Nowy York:

Jesteśmy po koncercie. Udaliśmy się do nocnego klubu. Udawałam że nie przeszkadzają mi te wszystkie striptizerki po prostu całkowicie zatraciłam się a alkoholu i kokainie. 
Podniosłam głowę znad stołu. Po drugiej stronie sali moim oczom ukazał się dziwny widok. Blada, chuda blondynka siedziała na kolanach Duffa. Wiła się na nim jakby tańczyła na rurze. Poczułam ogarniające mnie obrzydzenie. Nie dosyć że basista był najebany to jeszcze równie napalony. Tak samo jak ta dziewczyna. Nie chciałam żeby mnie zobaczył. Wtedy moje gry nie miałyby sensu. Właściwie to już nic nie ma sensu. Cały ten zawiły "związek". Cała ta pieprzona sytuacja. Dlaczego po prostu nie mogę zrobić mu awantury? Powiedzieć mu że wiem o zdradach, że wiem o tym że już od dawna przestał mnie kochać? Podparłam się ręką o podbródek i odwróciłam wzrok. Ani ja ani on nie potrafimy się przyznać do tego że już nie ma "nas". 
Jest Lizzy bez Duffa i Duff bez Lizzy. Obok mnie siedział Slash który cicho się śmiał, bawiąc się zapaliczką i podpalając róg stołu. Na przeciwko razem ze Stevenem zachłanną rozmowę prowadzi Kirk. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Włożyłam szybko leżącą obok mnie ramoneskę, która nawet nie była moja. To nieważne. Wstałam i nie zważając na nic, udałam się w stronę wyjścia. Gdy otworzyłam drzwi, ukazał mi się długi, ciemny korytarz. W każdym kącie, stała jakaś obściskująca się para i nie zwracają uwagi na to że za głośno jęczą. Nad schodami widniała tabliczka z napisem "Na Dach". W sumie to co mi szkodzi- pomyślałam i po woli weszłam po skrzypiących schodach. 



========================================================

Rozdział ze specjalną dedykację dla mojej kochanej "Rain". Kurwa nie wiem co bym bez ciebie zrobiła! Dziekuję ci..
Dziękuję też wszystkim którzy to czytają i za te ponad 9900 wyświetleń. Spełniacie moje marzenia
Proszę o szczere komentarze, nawet te które zaliczają się do krytyki. 
~xoxo

13 komentarzy:

  1. O FAK *-*
    JUŻ NIC NIE MUSZE MÓWIĆ, TY WIESZ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No hmm właśnie nie wiem skarbie! :D
      Wiesz ciągle mi znikasz z tego skajpaja i nie widzę twojej rekacji :P

      Usuń
  2. ty mój genialny wariacie!
    co ja mam ci powiedzieć, hym?
    że jest cudnie, genialnie i wspaniale?
    przecież ty to wiesz!
    Duff to dupek, a Lizzy mi cholernie żal.
    Mam tylko nadzieję, ze nie zrobi niczego głupiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh tam jaki wariacie :P
    Dziekuje za komentarz :*
    I tak nie jest cudnie i genialnie nie przesadzaj bo i tak ci nie uwierze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde uwielbiam to - uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam uwielbiam .. nie nie moment..
    KOCHAM TO . KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .

    KOCHAM TO . KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .

    KOCHAM TO . KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .

    KOCHAM TO . KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .
    Dobra spam a nie komentarz przejdźmy do rzeczy.

    Ja chcę aby kurde McKagan się przyznał albo ,żeby ona zrobiła mu awanture. Duff zachowuje się jak świnia.
    Nie umiałabym żyć z takim przeświadczeniem ,że kogoś zdradziłam i ,że jest mi dobrze.
    WHAT ? jak ... nie rozumiem go .
    nie rozumiem jego zachowania. Ma zajebistą dziewczynę przy sobie a ją zdradza.
    może to lepiej ?
    może nie byli sobie pisani ?
    Czekam aż ona będzie ze Slashem- tylko mi nie mów że nie będzie !
    Kurde on tutaj jest taki no może nie od razu idealnie kochany ale jest cudowny no dobra jest cudowny i koniec kropka . Chciałabym aby oni byli razem a nie żeby ona cierpiała przy McKaganie który się nią znudził.
    Dobra ten komentarz nie ma składu ładu i wgl... najchętniej napisałabym go jeszcze raz ale nie mam weny na ładny komentarz.
    Zaznaczam swoją obecność to że jestem i to ,że

    KOCHAM TO . KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .KOCHAM TO .

    Jeden z najlepszych blogów jakie czytam . ! :)
    CZEKAM NA NASTĘPNE :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spadłam z krzesla czytajac twoj zajebisty komentarz dziekuje ci! Ah no i zapomnialam powiadomic ze zmienilam zdjecie Lizzy

      Usuń
  5. Niech ona zostawi Duffa i będzie ze Slashem <3 :)
    Opowiadanie świetne *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. CZY TY CHCESZ COŚ JEJ ZROBIĆ?!?! JEŚLI JEJ COŚ SIĘ STANIE, TO ZABIJE!! UDUSZE GOŁYMI RĘKOMA.
    a teraz. do rzeczy. Myślę, że Lizzy powinna zarządać osobnego pokoju, bo przecież z nikim innym nie będzie w łóżku spać. I mam na myśli normalny stan, gdy dwoje ludzi są w jednym łóżku i śpią, a nie sex XD
    A jeśli nie ma serca mu tego powiedzieć, to niech napisze. Począwszy od jej szefa i skończywszy na ostatniej dziwce. Niech napisze długaśny list, przy którym się poryczy i albo ten list spali, albo wpieprzy temu chujowi między ubrania. Kiedyś go znajdzie i przeczyta i zrobi my się głupio.

    OdpowiedzUsuń
  7. ZAJEBISTE, genialne, epickie, cudowne, zajebiste, mega, świetne, zajebiste, najlepsze... Mówiłam już "zajebiste"? Dziewczyno, Ty tam wspominałaś o jakiejś krytyce? JAKIEJ KU*WA KRYTYCE? Boskie. I niech ta dziewoja będzie ze Slashem!
    ZAJEBISTE.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale ona chyba nie rzuci się z tego dachu nie? nie, na pewno nie :)

    Ale zrobiłaś z Duffa chuja jakich mało. Jakim prawem oskarża Lizzy o zdrady skoro sam nie jest święty? Bosz...
    Niech ona będzie ze Slashem, a McKagana niech pogoni gdzie pieprz rośnie xD
    Meeetaaa! <3
    I niech oni sobie w końcu pogadają, bo taka zabawa w związek jest bez sensu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaa :D :D uwielbiam jak się kłócą z Duffem...aż iskry lecą :P ale to na tym korytarzu to już było chamskie ze strony blondyna. Nooo inna wizja Duffa, niż słodki przytulasek....baaaardzo mi się podoba :D

    Ona ma być ze Slashem!!!!Jest taki kochany dla niej...a Duffa niech rzuci bo to i tak nie ma sensu, a on ją na każdym kroku zdradza...chuj jeden
    Niech sobie wszystko wyjaśnią i się rozstaną ;) mam nadzieję, że na tym dachu nie będzie żadnej tragedii :D pisz kochana szybciutko <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurde, do dupy, że ten związek się rozpierdzielił... W sumie oni chyba nawet nie zauważyli kiedy. A teraz też do dupy, że to wszystko ciągną... Duff to idiota! Mógłby z Lizzy porozmawiać, a nie kurwa udaje, że nic się nie stało! I jeśli mu na niej zależy, to przyhamowałby z tymi zdradami..;/
    Za to Slash jest tu taki kochany.. *-* No jeeeejj..<3 Może on by coś z Lizzy.. Tentego..xD Albo niech zdradzi Duffa z którymś z Metalliki! Niech ten debil zobaczy, jak ona się czuje.
    No, to chyba tyle ode mnie..;)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam..;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeeeeeeeeeeeeeżu *_______________* jakie piękne tło *_* i jaki piękny tytuł *_* wszystko takie klimatyczne i zajebiste *_* nadrobię! obiecuję, tera jeszcze milej będzie mi tu zaglądać ♥.♥

    http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/02/rozdzia-98.html - zapraszam na nowy xD

    OdpowiedzUsuń