niedziela, 3 marca 2013

I wanna watch you bleed- rozdział 17


Lizzy:


Patrzyliśmy się siebie z boku, dosłownie chłonąc swoje spojrzenia. Wszystko wydawało mi się tak dziwne i kolorowe, że nawet przestałam się zastanawiać co tu właściwie robię. W jego towarzystwie zapomniałam o tych wszystkich problemach. Zapomniałam o Duffie. O jego zdradach. O zespole. O tym wszystkim co jest dla mnie ważne.
- Wracajmy do domu...-szepnęłam mu na ucho. Nie odwrócił głowy, ale patrzył się na mnie kątem oka.
-Do domu? Do hotelu, Liz..- zaśmiał się i oparł głowę o moją. Siedziałam w milczeniu, unosząc się delikatnie z każdym jego oddechem. Czas się zatrzymał.
- Zasypiasz...- szepnął mi na ucho. Gwałtownie otworzyłam oczy i zderzyłam się z jego spojrzeniem.
- P-przepraszam..twoje ramię jest zajebiście wygodne, James...- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się promiennie. Na chwile zapatrzył się w moją twarz, ale szybko odwrócił wzrok.
Wstał i pociągnął mnie za sobą.
- Tyler, my idziemy!- krzyknął do wokalisty, siedzącego teraz stolik obok.
Odwrócił się i podbiegł do nas.
- Obiecaj, że jeszcze kiedy ją tu przyprowadzisz..no chyba, że spotkamy się tam z tymi twoimi kolegami..z tego..Guns..coś tam..-mówił do Jamesa, ale przytulał mnie. Objęłam go w pasie i mocno pocałowałam w policzek.
- Nie spieprz czegoś...wiem, że naprawdę ją kochasz..- szepnęłam mu na ucho. Znowu zaczął coś mówić,ale James skutecznie mnie od niego odciągnął. Szybko wyszliśmy przed klub, zamykając za sobą drzwi. Powietrze było rześkie i czyste, a to się nie zdarza w samym centrum Nowego Jorku. Chwyciłam mojego towarzysza pod ramię.
- Liz, gdzie macie pokój z Duffem?- spytał, gdy wchodziliśmy po schodach.
- 405..-odpowiedziałam zdyszana.- Nie ma tu jakiejś windy?
- Slash ją zepsuł dziś rano z Hammetem...przez dwie godziny jechali w tą i z powrotem z piątego na czwarte piętro..- odpowiedział. Przystanęliśmy przed drzwiami do pokoju. Wokalista stanął przede mną, zupełnie na przeciwko drzwi. Zapadła nie zręczna cisza, przerywana dźwiękami z baru hotelowego.
- No to...miło było cię poznać, James..-uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Patrzył na mnie, z lekko przechyloną w bok głową.
- Nawzajem..-powiedział cicho. Ściągnęłam jego kurtkę z ramion i podałam mu ją, zwijając ją. Przerzuci ją sobie swobodnie przez ramie i patrzył na mnie oczekująco.
- Jutro..opowiesz mi coś jeszcze?- spytałam nieśmiało.
- Co tylko będziesz chciała, Liz..-szepnął i szybko do mnie podszedł. Przywarłam do niego całym ciałem, wtulając twarz w jego ramiona. Czułam na sobie jego oddech, Ciepły oddech. Poczułam ta bliskość. Bliskość, której tak potrzebowałam. Staliśmy w takiej pozycji długo, w końcu poczułam że prawie odpływam.
Oderwał się o de mnie szybko, jakby otrząsnął się z transu. Uśmiechnął się do mnie słabo i wyminął szybko zostawiając samą. Stałam jak sparaliżowana. Nie miałam pojęcia co myśleć, a ni co czuć.
Objęłam gołe ramiona rekami i szybko wyciągnęłam klucz i otworzyłam drzwi do pokoju. Wszędzie panowała ciemność. Podeszłam na środek pokoju i wytężyłam wzrok. Na łóżku leżał Duff, z papierosem w ręku. Wiedziałam, że właśnie się na mnie patrzy.
- Gdzie byłaś?- szepnął, spranym z emocji głosem. Na dźwięk jego głosu przeszedł mnie dreszcz. Próbowałam wypatrzeć jego twarz, ale było zbyt ciemno.
- Poszłam się przejść...-odpowiedziałam. Ściągnęłam buty i rzuciłam je pod ścianę. Stanęłam na środku pokoju i rozebrałam się do naga, odrzucając rzeczy.- Nie muszę ci się tłumaczyć, ty też tego nie robisz...idę się wykapać..-rzuciłam szybko i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Zacisnęłam oczy i usiadłam na toalecie. Objęłam dłońmi głowę i oparłam ją o kolana. Łzy ciekły mi po policzkach. Próbowałam powstrzymać łkanie, ale po prostu nie mogłam. Płakałam na tyle głośno, że na pewno to słyszał. Natychmiast odkręciłam wodę i weszłam pod gorące strumienie wody. W głowie mam pustkę. Nie wiem co myśleć. Po drugiej stronie ściany leży Duff, a gdzieś tam dalej jest on. Jest James.
Wyszłam z pod prysznica i okryłam się ręcznikiem. Umyłam szybko zęby . Gdy byłam już gotowa, przystanęłam pod drzwiami, ze strachem. Może zareagowałam zbyt mocno? Może nie powinnam była..nie. Szybko przerwałam sobie w myślach i gwałtownie otworzyłam drzwi. To co zobaczyłam, przerosło moje najlśmielsze oczekiwania. Pokój był pusty. Na łóżku nie było Duffa, a jego papieros leżał na stoliku nocnym tląc się delikatnie. Podeszłam i zobaczyłam, że na poduszce leży, mała karteczka. chwyciłam ją i usiadłam na rogu łóżka.

"Wyszedłem. Nie powiem ci gdzie, bo przecież nie musimy się sobie tłumaczyć, prawda? Miłej nocy, kochanie. "


Uśmiechnęłam się pod nosem, wypuszczając powietrze z ust.
- Na pewno będzie ci lepiej, niż ze mną...-szepnęłam do siebie próbując przełknąć ślinę.Gardło zacisnęło mi się przeraźliwie. Pierwszy raz w życiu, zrobiło mi się przykro. Najnormalniej w świecie. Popłakałam się, rzucając się na łóżko.
- Jebany..skurwiel..-mówiłam do siebie łkając. Nie wiedząc dokładnie co robię, wstałam i wyszłam z pokoju nie zamykając drzwi. Szłam przed długie, ciemne korytarze płacząc. Nie wiedziałam dokładnie co robię i gdzie idę. Pod jednymi drzwiami zobaczyłam ,śpiącego Larsa. Przystanęłam koło niego i usłyszałam głośne rozmowy zza drzwi. Gwałtownie je otworzyłam. Twarze siedzących tam mężczyzn skierowały się natychmiast na mnie. Gdy spuściłam głowę i głośno wybuchnęłam płaczem, usłyszałam jakiś zamęt i ruch. Czyjeś ręce obejmują mnie mocno. To ten sam zapach. To te same ramiona. Ktoś głośno coś mówił, ale już nic nie słyszałam. Podniosłam głowę i zobaczyłam te oczy. Nachylił się nad moją twarzą, krzycząc coś. Leżałam na czymś miękkim. Tyle twarzy, tyle nie znanych mi sylwetek. Tylko jego twarz jest znana.
Jego zielone tęczówki i zmęczona twarz. Nad nim coś dużego i brązowego. To chyba włosy.
-Wraca..-usłyszałam, stłumiony głos gdzieś bardzo daleko. - Liz, słyszysz nas?
Zamrugałam oczami i próbowałam przywrócić ostrość. To na jego ramieniu opierałam głowę. To on mnie trzymał.
- Gdzie jest kurwa Duff?-ktoś mówił gdzieś w oddali.
- Poszedł z Newstedem do centrum...- ktoś odpowiedział.
- Liz?- szepnął James, patrząc na mnie. - Slash..daj jej jakąś wodę..Liz..brałaś coś?
Nie byłam w stanie odpowiedzieć.
- Słyszysz..hej Lizzy?- pytał.- Kurwa..nic..ściana..może zadzwonimy po karetkę?
- No i co ci niby powiedzą? Ona ćpała..zobacz jej oczy..- powiedział Slash, podając mu szklankę.
Podsunął mi ją pod nos.
- N-nie chcę..- szepnęłam.
- Słyszysz mnie? -jęknął. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Liz, co się stało?- nachylił się za de mną Steven.Próbowałam zamrugać i podnieść głowę jednocześnie.
- N-nie..w-wiem...-szepnęłam.
James kurczowo trzymał mnie w ramionach,ale w końcu pozwolił mi usiąść na łóżku.
- Chcesz wódki?- spytał Slash, siadając koło mnie. Pokiwałam twierdząco głową. Szybko wyciągnął spod łóżka butelkę i podał mi ją. Wzięłam parę łyków, ale dalej już nie mogłam pić.
- Już lepiej?- spytał Hetfield, patrząc na mnie z boku.
- Idę się zrzucić z dachu...kto idzie ze mną?
Wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni.
- Poczekaj na McKagana, na pewno będzie chciał ci towarzyszyć...-parsknął śmiechem Izzy i dopił moją wódkę.
Popatrzyłam najpierw na niego a potem po wszystkich.
- K-kurwa..-spojrzałam na siebie w lustrze, znajdującym się na przeciwko łóżka. Mam na sobie tylko koszulkę i gacie. - T-to..może ..ja już..p-pójdę..
- No i gdzie chcesz iść? Do tego gówna? Przecież on tam piep...-szybko przerwał Slash.
- No to będą się pieprzyć koło mnie, nie ma problemu...-odparłam i chciałam wstać, ale do pokoju gwałtownie wszedł Duff. Stanął w drzwiach, za nim stała kuso ubrana dziewczyna.
- James, mogę jedno łóżko..mam panienkę..- powiedział i zamarł. Wszyscy odwrócili głos w jego stronę. Wokalista objął mnie mocniej. Duff lustrował mnie przerażonym wzrokiem.
Zaczęłam szybciej oddychać, a oczy napełniały się łzami.
- T-ty...-zaczęłam mówić i wstałam z łóżka. Podeszłam powoli do niego, kurczowo trzymając się ściany.- T-ty..skurwielu...
Widziałam w jego oczach przerażenie, narastający strach.
- Liz..ja..ja..- zaczął mówić, ale nie zdążył dokończyć. Podeszłam do niego i popchnęłam go z całej siły na ścianę.
- Ty jebany chuju...- krzyczałam, bijąc go i płacząc równocześnie. Próbował obezwładnić moje ręce, ale bez skutecznie.- Myślisz, że kurwa..nie wiedziałam o twoich jebanych zdradach? Myślisz, że nic nie wiedziałam?
Łzy spływały mi po policzkach intensywnie. Już nie widziałam jego twarzy. Biłam na oślep, jakbym wpadła w trans. Pewnie wyglądało to komicznie, dla pozostałych osób ale nie mogłam nic poradzić. Emocje wylewały się ze mnie , w nieprawdopodobnie szybki sposób.
Ktoś odciągał mnie od niego od tyłu, ale byłam za silna.
- Dlaczego..nigdy mi nie powiedziałeś...że nie daję ci tego, czego potrzebujesz..- szeptałam, próbując złapać oddech. Znowu go popchnęłam, ale tym razem z całej siły przyciągnął mnie do siebie i zmusił do poddania się.
- Ciiii...cicho...- szeptał, głośno oddychając. Dziewczyna musiała już dawno pójść, bo nigdzie jej nie było. Moja głowa, opadła na jego ramię bezwładnie. Płakałam. Wręcz wyłam, nie mogąc się uspokoić.
Wyprowadził mnie z pokoju i zatrzasnął drzwi. Postawił mnie pod ścianą na ciemnym korytarzu.
- Jak..mogłeś...przecież..ja..tak cię kochałam..wyjechałam..z tobą..- szeptałam. Nic nie mówił, tylko tulił mnie do siebie mocno. Gdy próbowałam się wyrwać jego ręce jeszcze mocniej zaciskały silny uścisk.
- Przepraszam...przepraszam...wybacz mi..- szeptał mi do ucha.
- To wszystko...dla ciebie, Duff..wszystko było dla ciebie..a ty..tak po prostu..mnie tu zostawiłeś..samą..zupełnie samą..- potok słów lał się ze mnie niemiłosiernie.
- Przepraszam...już będzie dobrze...już...ciii...przepraszam...- cały czas powtarzał to słowo. Cały czas.
- Nie, Duff...nic nie będzie dobrze...- podniosłam głowę i pierwszy raz, spojrzałam w jego oczy. Płakał. Tak jak ja. Nie mogłam z siebie wydusić słowa.
- To wszystko..nie miało tak być, Liz..przepraszam..ja..po prostu...- zaczął mówić.
- To..to koniec , kochanie...-szepnęłam i zamknęłam oczy, pozwalając łzom płynąć.


___________________________________


***

Rozdział dedykuję kochanej Rain (ty już wiesz za co )

Dziękuję wam za te ponad 11 tysięcy wyświetleń!!

~xoxo

13 komentarzy:

  1. I PO RAZ KOLEJNY NIC NIE MUSZĘ MÓWIĆ, BO WSZYSTKO WIESZ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. koniec.
    Niech ja ktoś pocieszy! Błagam, no.
    Duff sobie jebie panienki, a potem chce, zeby było dobrze? No kurwa, co to ma być?!
    Tak mi jej szkoda. I kurde nie wiem co dalej mówić, bo smutam. Znaczy smutam już odkąd ją pierwszy raz zdradził, ale teraz to juz tak totalnie.
    ament.

    OdpowiedzUsuń
  3. JEJCIU JAKIE TO CUDOWNE !
    BIEDNA LIV :c
    Duff spieprzył to ale choć widzi swoje błędy , jednak ja i tak mam cichą nadzieję ,że ona będzie ze Slashem i oby tak było !
    Co du dużo mówić ? Zarąbiście !
    Kocham twoje opowiadania i nie mogę się doczekać co będzie dalej !
    + zasłużone 11 tysięcy bardzo zasłużone ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Bożuniu kochany... To jest zajebiste. Żal mi Liz. Duff to skurwiel... Nie jestem pewna, czy powinna mu wybaczyć. Jeśli naprawdę zrozumie swoje błędy, ale tak naprawdę naprawdę, to być może... Dobra, nie gdybam! Mam jedno zastrzeżenie "wyszeptać na ucho"? czy "do ucha"?. Byłam pewna, że to drugie, ale teraz już sama nie wiem... Zresztą, nieważne! I tak jest zajebiście.
    Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa już myślałam, że się z Jamesem pocałuje :D no ale nie

    No i wreszcie wszystko wyszło na jaw...znaczy już dawno wyszło, ale teraz Duff wie, że ona wie :P jestem ciekawa czy mu wybaczy. Blondas chyba naprawdę żałuje, albo tylko udaje nie wiem. Slaaaash pociesz ją :D
    Jestem ciekawa czy to definitywny koniec? Pisz szybko bo umrę z ciekawości. Cholernie mi się podobał ten rozdział no i James :* wielbię :D

    OdpowiedzUsuń
  6. JA SIĘ PODDAJĘ!
    TWOJE OPOWIADANIE JEST ZBYT ZAJEBISTE, ŻE WYRAZIĆ JE SŁOWAMI! JEDNO Z NAJLEPSZYCH OPOWIADAŃ JAKIE KIEDYKOLWIEK CZYTAŁAM!
    DZIĘKUJĘ, KOCHAM TO! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, nowy u mnie ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
    ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Końcówka rozłożyła mnie na cześci, bez kitu.

    genialn,genialne i jeszcze raz geniaaalne, więc.... genialne i koniec kropka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurwa ja pierdole ja rycze razem z nimi ;__; Kurwa nie! Ale oni musza byc razem! No musza!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Bo jak nie to moje zycie nie ma sensu! ~mmckagan

    OdpowiedzUsuń
  10. Mimo wszystko i tak mam nadzieję że będzie z Duffem.Wiem,że to co robi jest okropne,ale każdy może się zagubić.Nawet w taki sposób.A tak naprawdę z jakiegoś powodu go pokochała,prawda? Więc jakieś dobro powinno jeszcze w nim tkwić.
    liczę na to i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo..;c A chciałam, żeby go znalazła z dziwką w pokoju i żeby go pieprzla w ten głupi tleniony łeb raz a porządnie..
    Jaymz był taki.. Przytulaśny (Jprdl..)..xD Już pod prysznicem widać było, że coś nie tak. Potem jeszcze ta kartka od Duffa i już w ogóle masakrejszyn.. Wszystkie uczucia, które tlumila tyle czasu się z niej wydostaly i w sumie nie dziwię się jej, że tak się zachowała. I Slash się znów pojawił, stesknilam się, on też jest tu przekochany.. JAK DUFF MOŻE MÓWIĆ, ŻE WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE.?! NO JA SIĘ PYTAM, JAK.?! NIC KURWA NIE BĘDZIE DOBRZE.! WSZYSTKO SPIERDOLIL.! Teraz co.? Powie jej, że ją dalej kocha i wszystko będzie okay.?! Powiedz mi, że nie.. Duff nie zasłużył na Lizzy. Powinna być ze Slashem albo Jamesem.. Albo kimkolwiek, byle nie z Duffem. ;_; To tyle, pozdrawiam..;*

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany.
    W cholerę dobre.
    Świetnie opisujesz emocje, serio.
    Weszłam tutaj 10 minut temu. Zostanę na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  13. http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ nowy rozdział :3

    OdpowiedzUsuń