środa, 17 lipca 2013

I wanna watch you bleed- rozdział 28

O matko ostatni rozdział był 26 maja... :? Bardzo was przepraszam za tą długą przerwę ale brak weny i wgl ... no cż rozdział jest jaki jest...czyli taki sobie. Po takiej długiej przerwie musiałam się znów wczuć w to opowiadanie. Wiem że jest przesłodzony ale taki ma właśnie być. Mam nadzieje że kolejne rozdziały będą lepsze.
ZX góry przepraszam za błędy.
Rozdział dedykuję Rain bo to dzięki niej ten rozdział został napisany :***





***

Ogromne krople listopadowego deszczu uderzały o metalowy parapet, powodując głośne, dudniące dźwięki. Przez duże okno, widać było tylko zachmurzone, szare niebo i kiwające się na wietrze palmy.Lubiłam taką pogodę. Szczególnie w tym nowym domu.Brałam wtedy kubek ciepłej herbaty, gasiłam wszystkie światła, siadałam na kanapie rozkoszując się zapachem drewna w kominku i słuchając deszczu za oknem.
- James...-spytałam nagle, gdy leżeliśmy razem na jednym łóżku, w ubraniach, wtuleni w siebie. Opuścił głowę i spojrzał na moją twarz z góry, dmuchając na nią oddechem.
- Nie śpisz?- szepnął. Pokręciłam przecząco głową i przymknęłam oczy.
- Która godzina?
- Szczęśliwi czasu nie liczą, kochanie...
Podniosłam wzrok i podłożyłam pod podbródek dłoń.
- A t-ty jesteś szczęśliwy?- szepnęłam. Wbił spojrzenie w moje oczy i jakby zamarł.Wpatrywaliśmy się w siebie, milcząc. Nic nie odpowiedział, więc skuliłam się i naciągnęłam bluzę tak by bardziej mnie okrywała.
Znowu położyłam głowę na jego ramieniu i czekałam aż coś powie.
- Dlaczego myślisz, że nie jestem?- usłyszałam po długim czasie.Ocknęłam się i znów na niego popatrzyłam.
Miał dziwną minę, jakby poirytowaną.
- A jesteś?
Pokręcił głową i zamknął mocno oczy.
- Robię to co kocham, gram w zajebistym zespole, mam przyjaciół, dom i ukochaną kobietę przy sobie...myślisz, że nie jestem szczęśliwy?
Uśmiechnęłam się mimowolnie i przesunęłam dłoń, leżącą na jego klatce piersiowej bardziej na podbrzusze.
- Nie wiem, ty mi powiedz...
- Jestem, kochanie...jak nigdy.- szepnął i chwycił moją dłoń, splatając ją w uścisku.
Zamilknęłam, wsłuchując się w deszcz za oknem.
- Boże jak się cieszę, że w końcu wyrwałem się z tego jebanego studia...-odezwał się.- Wariuję już tam...z resztą...wszyscy wariują...
Westchnął i wolną dłonią przejechał sobie po oczach i potarł spojówki, wypuszczając powietrze z ust.
Wiedziałam, że coś go gryzie. Nie było go w domu od kilku dni, bo ciągle musiał siedzieć w One on One, dogrywać kolejne partie.Było mi go żal, ale też za nim tęskniłam.Brakowało mi jego miłości.
Zobaczył, że nie zareagowałam i poczułam na sobie jego spojrzenie.
- Tak bardzo chciałbym odpocząć...- jęknął.
- Kiedy musisz tam wrócić?- spytałam.
Chwilę nic nie mówił, ale w końcu powiedział.
- W ogóle nie powinno mnie tu być...jest taki zapierdol, że nawet sobie tego nie wyobrażasz...nie zgadzają się terminy, Kirk ma problemy z tymi rękami...pierdoli nam się wszystko...
Podniosłam się i objęłam go ramieniem.
- Wiem, Jay...- szepnęłam.
- I nikt mnie tam nie rozumie...wiesz, że muszę wrócić do domu, do ciebie, do normalnego życia...
Nie odpowiedziałam nic, tylko przytknęłam usta do wgłębienia jego żuchwy i pocałowałam ją kilkakrotnie.
- Mogę na ciebie zaczekać, James...-gdy to powiedziałam, spojrzał na mnie i uśmiechnął się słabo.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale w końcu oboje przysnęliśmy.Gdy się obudziłam, on już nie spał. Leżał na boku i wpatrywał się w moją twarz. Długo nic nie mówiłam, ale w końcu się odezwał.
- Za co mnie kochasz?- szepnął. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się.
- Ty pierwszy, powiedz za co kochasz mnie...
Pokręcił głową i podniósł się na łokciu.
- Nie, ty pierwsza...mów...proszę...potrzebuję takiego czegoś...
- Ale czego? Żebym ci powiedziala za co cię kocham?- zaśmiałam się.
Był całkiem poważny.
- Tak, a potem ja ci powiem.- odpowiedział.
Ja też się podniosłam i usiadłam po turecku na łóżku. Założyłam na głowę kaptur bluzy i naciągnęłam rękawy na dłonie.
- No dobra...-powiedziałam cicho, już myśląc.- No to...kocham cię za wszystko.
Uśmiechnął się i oparł głowę o rękę.
- Chodzi o szczegóły.- wytłumaczył.
Westchnnęłam i odwróciłam głowę, patrząc na okno.
- Uwielbiam sposób w jaki na mnie patrzysz...uwielbiam zapach twojego perfum, uwielbiam jak całujesz mnie w skroń, zawsze w to samo miejsce...uwielbiam to, jak obserwujesz mnie gdy śpie, choć tak naprawdę nie śpię..., kocham twoje włosy, choć chcesz je ściąć...twój uśmiech, kiedy mówię ci że cię kocham...to, że kiedy się kochamy zawsze pytasz czy wszystko w porządku, to że pokazałeś mi jak się gra na perkusji, choć sam nie umiesz na niej grać...i to, że schowałeś tekst piosenki która była o mnie, w wnętrzu opakowania na moje okulary...i za to, że po prostu jesteś i że uratowałeś moje zycie...i chyba...chyba tyle...
Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Patrzył na mnie, kręcąc głową.
- To było twoje etui na okulary?- zaśmiał się i opadł na łóżko.Nic nie odpowiedziałam tylko na niego popatrzyłam, czując dziwne rumieńce na policzkach. Zamilkł i przyjrzał mi się.
- To teraz ja, Lizzy...-powiedział.
Objęłam kolana rękami i oparłam podbródek o ramię, patrząc w jego stronę.
- Uwielbiam patrzeć na ciebie, kiedy śpisz...uwielbiam podchodzić do ciebie i obejmować cię od tyłu, kiedy robisz coś w kuchni, całować cię w skroń, obserwować cię jak się ubierasz, albo malujesz rzęsy, choć uważam że tego nie potrzebujesz, to jak się mną opiekujesz, to jak moi koledzy mi ciebie zazdroszczą...uwielbiam kiedy wypijesz za dużo wina i zawsze chcesz słuchać Dream on, to że mnie pokochałaś i zaakceptowałaś wszystkie moje wady, których inni nie chcą zaakceptować, za to że jesteś przy mnie kiedy zasypiam i kiedy się budzę i że jesteś kobietą z którą chcę spędzić resztę życia...i ż-że...chce mieć z tobą dz-dzieci...i...chcę cię kochać...zawsze tak samo...
Łzy spłynęły po moich policzkach, wraz z ostatnim zdaniem które wypowiedział.
- Do tej piosenki którą znalazłaś...jest jeszcze kilka nie zapisanych słów...brzmią one tak...szukam zaufania i znajduję je w tobie, każdy dzień jest dla nas czymś nowym i nic więcej się nie liczy, cała reszta się nie liczy...
Nie mogłam się powstrzymać od płaczu.
- I chcę żebyś została moją żoną, Elizabeth.-szepnął.- Wyjdź za mnie.
Zamarłam, kiedy usłyszałam to co do mnie powiedział.Jego twarz przybrała teraz bledszy odcień. Nagle wstał z łóżka, potykając się o własne nogi. Otworzył szafkę nocną i wyrzucając z niej, jakieś kartki wyciągnął pudełko. Na chwilę zamarł i odwrócił się w moją stronę.
- Wstań.- powiedział cicho. Byłam jak sparaliżowana, ale posłusznie wstałam z łóżka. Byłam ubrana w dużą, szarą bluzę, leginsy więc musiałam wyglądać komicznie. Stanęłam w nogach łóżka i czekałam na jego reakcję.Obszedł mebel i stanął zupełnie na przeciwko mnie.
- Kocham cię i chcę z tobą spędzić resztę życia, dlatego chcę żebyś była moją żoną...- powiedział i w jednej chwili uklęknął. Zasłoniłam usta dłońmi i znowu poczułam w oczach łzy.
Otworzył pudełko i moim oczom ukazał się najpiękniejszy pierścionek jaki widziałam w życiu.
- Należał do mojej prababci...myślę, że w pełni należy do ciebie...- spojrzał na mnie i chwycił moją dłoń, pocierając ją delikatnie.- Wyjdź za mnie.
Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Łzy leciały po moich policzkach, tak że już prawie nie widziałam jego twarzy.
- J-james...ja...ja...-nie mogłam w głowie znaleźć słów. Wszystko mówiło mi, że mam się zgodzić...no przecież go kochasz Liz, przecież wiesz że jest mężczyzną twojego życia...
Patrzył na mnie wzrokiem pełnym nadziei, pełnym zaufania.
-W-wyjdę za ciebie, James...zgadzam się...tak...chcę...- nie wytrzymałam i rzuciłam się w jego stronę. Upadliśmy na ziemię, całując się łapczywie.


***


- Raz..dwa..raz..dwa..trzy...-i zaczęliśmy grac.Moja gitara wydawała z siebie dźwięki Fade to Black, a ja myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Byłem koło Liz, dotykając jej nagich ramion, całując jej ciepłe policzki.
- James...-do studia nagle wszedł techniczny.- Twoja narzeczona przyszła...

Wszyscy przestali grać.Wstrzymałem oddech i nie odkładając gitary, czekałem aż ja zobaczę. Drzwi rozsunęły się bardziej i wtedy ona stanęła w drzwiach.Uśmiechnęła się i weszła do pomieszczenia.
- Cześć Liz!- pierwszy zareagował Kirk.Pokiwał jej i szeroko się usmiechnął.
- Cześć Kirky, cześć wam...-pokiwała reszcie i spojrzała na mnie.- Dzień dobry, Jay.
Cały czas się uśmiechałem, więc podeszła do mnie i usiadła na moich kolanach, obejmując moją szyję ramieniem.Nic nie powiedziałem, tylko wtuliłem głowę w jej włosy.
- Cześć, maleńka.- szepnąłem w jej ucho. Reszta już wiedziała, że dla mnie próba się skończyła.Sami zaczęli grać, a ja zająłem się nią.
-Co z tą zbitą szybą w sypialni?..-powiedziała nagle. Lars usłyszawszy to, parsknął śmiechem.
Spojrzała na niego z niesionymi brwiami.
- To po tym jak ci się oświadczył?- zaśmiał się i założył ręce na piersi.
- Tak, Lars...jebaliśmy się całą noc, powiedzieć ci w jakich pozycjach?- powiedziała a ja wybuchnąłem śmiechem. Wszyscy zaczęli się śmiać a ja odgarnąłem jej włosy z szyi.
- No już się tak nie denerwuj, bo zbrzydniesz...- wstał z miejsca i skrzywił się, na widok moich gestów.
- Odpierdol się, co?- wstała z miejsca i ściągnęła z ramion swój płaszcz.- Idę do łazienki, zaraz wracam...
Wyszła, zamykając za sobą drzwi.
- Serio zbiliście szybę?- odezwał się Jason zza gitary.
Parsknąłem śmiechem.
- No...tak jakoś wyszło...- odchyliłem głowę do tyłu.- To był najlepszy seks w moim życiu...no może pod paroma względami ten pierwszy był...
- Ej, dobra dzięki za szczegóły...-skrzywił się.- To kiedy ślub?
Wziąłem łyka z puszki piwa i uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Nie wiem, to wszystko zależy od niej...- odparłem.- Ale uwierz mi, że to będzie najpiękniejszy dzień w moim i jej zyciu.
Popatrzył na mnie i cmoknął zdezaprobatą.
- Zaproś mnie chociaż na wesele...
- Zapraszam wszystkich i chuj.- odparłem i zamilkłem bo wróciła moja narzeczona. Usiadła koło mnie z kubkiem kawy i spojrzała w moje oczy.
- Graj, a ja posłucham.- powiedziała i oparła się o moje ramię. Boże, dziękuję ci że ją mam.

21 komentarzy:

  1. JEZU UMARŁAM JHVISVHNFSIGKVINSFV,nVBsfjgbFSNKVNSVKSFbVNDKVBS <33333333333333333333333333
    JAMES !!!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, Liz, jak ja tęskniłam za tym opowiadaniem!!! Sielanka Jamesa i Liz, oświadczyny *_____________________*, zbita szyba i te podchody przed oświadczynami, jak mówili sobie za co się kochają *____________________________________* Cuuudo!
    I mam nadzieję, że na kolejną porcję tej historii nie dasz nam tak długo czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam zarzutów! Rozdział genialny:)Nawet nie wiesz ile na niego czekałam..
    Jedyne co mi się rzuciło w oczy to:
    "zapach twojego perfum"
    A tak to bardzo mi się podoba.
    Będzie ślub! ŁIHI! :)
    No nieźle...To co oni robili, że zbili szybę? XD
    Hahaha, nie mogę.
    Rozdział bardzo fajny.
    Czekam na następny i mam nadzieję, że pojawi sę szybciej niż ten.

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu nowy ! *.* Jak zobaczyłam, że dodałaś tańczyłam po pokoju. Dopiero po 10 minutach się ogarnęłam i zaczęłam czytać. Co ci mogę powiedzieć ? Przeżyłam zawał podczas oświadczy, płakałam ze wzruszenia gdy mówili za co się kochają i śmiałam, gdy Lizzy wpadła do studia.
    Cholernie cieszę się, że Liz jest szczęśliwa z James'em. W głębi serca szkoda mi cały czas związku z McKagan'em. Mam do tego takie sentymentalne podejście. Powinnam już o tym zapomnieć, ale męczy mnie to gdzieś tam w środku.
    Właśnie brakuje mi troszkę Gunsów ostatnimi czasy :)
    Rozdział jest cudowny. Aż miło się czyta. Oby tak dalej :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie *-*
    James jaki romantyk c: I te oświadczyny.. i to jak się jąkał :o bosko ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. TAKIE ROZDZIAŁY TO JA MOGĘ CZYTAĆ CODZIENNIE!
    Jaki romantyk z tego Jamesa, nie mogę się naczytać twoimi rozdziałami. Ostatni był w maju, jak mogłaś mi to zrobić? ;____;
    Whatever, czekam na dalszy rozwój akcji i coś o Gunsach :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, z góry przepraszam że robie spam.
    Ale... Po prostu wale prosto z mostu. Od jakiegoś czasu z moją przyjaciółką i za razem współautorką piszemy bloga o zacnej Metallice. No akurat może się to komuś nie spodobać, ale mniejsza. I robię tak jakby reklamę, bo prawie nikt nie czyta i ona chce go zawiesić. A chciałybyśmy się dowiedzieć co i jak. Po prostu potrzebujemy zdania ludzi co do naszych rozdziałów. Nie ma ich dużo. Bo akurat pod koniec czerwca wyszedł 4 rozdział.
    Także jakbyś miała chwilę czasu i chęci to zapraszam :D. http://out-of-my-own.blogspot.com/
    Oraz jakbyś chciała się dowiedzieć więcej o co mi chodzi to śmiało pisz do mnie na gg: 16874100
    Jeszcze raz przepraszam za niepotrzebne komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podpisuje się pod komentarz Rain. IhFIWEGBWIBI UMARŁAM.
    Tak słodko, mój Morrisonie!! Jak ja czekałam na ten rozdział!! <3
    Bardzo się cieszę, że Liz jest w końcu szczęśliwa, normalnie kamień spadł mi z serca.

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurdem, długo mnie tu nie było i widze że mam spore zaległości - zaraz się biore za czytanie ;)

    I wracam do pisania, nie pamiętam kogo miałam informować, ale zapraszam :D - http://myownstorywithgnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Serdecznie zapraszam na dodatek urodzinowy dla pana Hudsona ;)
    http://breath-of-memories.blogspot.com/2013/07/wszystkiego-najlepszego-panie-hudson.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdaniem jeden z najlepszych rozdziałów tego opowiadania :) <3

    OdpowiedzUsuń
  12. No nareszcie coś tutaj napisałaś :D jest słodko, ale mi to nie przeszkadza :D te wyznania dlaczego i za co się nawzajem kochają były takie urocze...no i te zaręczyny na koniec...boże lepiej James nie mógł tego wymyślić :D Fajnie, bo Liz zasługuje w końcu na szczęście i to u boku takiego faceta ;)
    Hahaha teksty chłopaków z zespołu...bezcenne :D nie ma to jak pogawędka między przyjaciółmi. Widać, że James ją bardzo kocha...i dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. JUŻ MIAŁAM POSTRASZYĆ CIĘ, ŻE DOSTANIESZ ODE MNIE PO DUPIE!
    No i proszę - nie musiałam ;)
    Powiem króciutko - KOCHANE, KOCHANE, KOCHANE ♥
    I czekam, czekam niecierpliwie!

    OdpowiedzUsuń
  14. http://sheloveheroin.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurde, nie wiem od czego zacząć. Po prostu genialne *__* No i.... Slash się zakochał! Vicky, niby taka niedostępna, a otworzyła się przed Panem Hudsonem Do sytuacji Duff-Lizzy... poprawka: Duff-brak Lizzy pasuje piosenka "Since I don't have you". No tak, zgadza się Duff nie ma nic po stracie Lizzy. Ale też dupek z niego, mógł wtedy w tym barze nie bzykać tej panienki w kiblu. A Liz jeszcze o tym wiedziała i zachowała zimną krew, bo chciała zemsty. Ja chyba niewytrzymałabym. Właśnie, co do naszej kochanej Liz: słodka sielanka z Jamesem no i te oświadczyny <3 Ale coś robi się za słodko, zawsze tak się robi na koniec opowiadania...chyba, że...Nie! Ty nie możesz zakończyć tego opowiadania! Coś musi się stać, coś co odwróci bieg akcji! Ale ty na pewno coś wymyślisz ;)
    PS. Przez pewien czas wydawało mi się, że Lizzy jest w ciąży, no bo te bóle brzucha, no i wgl, ale tak mi się chyba tylko zdawało... Ano, nie mogę się doczekać nowego rozdziału!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na nowy rozdział :) http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/08/rozdzia-111-what-about-love.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na nowy rozdział xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  18. xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com - następny rozdział, znowu ;_;

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo serdecznie zapraszam na długo nie dodawany, nowy rozdział na moim blogu ;D
    http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. http://there-s-no-difference.blogspot.com/ Zapraszam do mnie na specjalny rozdział 9 u mnie

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam na rozdział 114 na xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com :)
    (to wciąż ta sama Michelle.)

    OdpowiedzUsuń